Dziś Sejm zajmie się złożonym przez PiS projektem korespondencyjnego głosowania w wyborach prezydenckich 10 maja. PiS chce, by tak właśnie swój głos oddał każdy wyborca. Przeciwko takiemu rozwiązaniu opowiada się wicepremier Jarosław Gowin z Porozumienia i mówi o potrzebie przesunięcia wyborów. Na to nie godzi się Jarosław Kaczyński zasłaniając się konstytucją. Ma on nadzieję, że Gowin "pójdzie razem z obozem, do którego należy i dzięki któremu pełni wysoką funkcję państwową".
Jak informował reporter RMF FM Patryk Michalski, wicepremier Jarosław Gowin ogłosił już politykom swojej partii, że nie poprze pomysłu PiS na korespondencyjne wybory. Muszą w związku z tym spodziewać się utraty stanowisk. Takie bowiem jest ultimatum prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego - Gowin poprze pomysł wyborów kopertowych, czyli wybór prezydenta tylko w głosowaniu korespondencyjnym, albo wicepremier i jego ministrowie zostaną wyrzuceni z rządu.
W czwartek późnym wieczorem po naradzie w siedzibie PiS przy Nowogrodzkiej szef Porozumienia był pytany przez TVN24, czy zgodzi się na wybory prezydenckie 10 maja. Tylko termin, który jest bezpieczny z punktu widzenia zdrowia i życia Polaków - powiedział Gowin. Dopytywany, czy jest porozumienie odnośnie terminu wyborów prezydenckich, Gowin odparł: Jutro państwo się przekonacie.
Onet informuje, że władze Porozumienia spotkają się przed posiedzeniem Sejmu, aby podjąć decyzję, co dalej. Według portalu, co najmniej kilku posłów tego ugrupowania krytycznie podchodzi do stanowiska Gowina.
Kamil Bortniczuk z Porozumienia twierdzi jednak, że jego ugrupowanie zagłosuje dziś przeciwko wyborom kopertowym. Jestem przekonany, że wyborów prezydenckich 10 maja nie będzie - powiedział gość Porannej rozmowy w RMF FM.
Jako Porozumienie Jarosława Gowina zagłosujemy przeciwko rozwiązaniu, jakie proponuje PiS w sprawie wyborów - deklarował Bortniczuk.
Przekonujemy naszych partnerów Zjednoczonej Prawicy, że Polacy dzisiaj nie chcą wyborów w takich warunkach i nie da się ich dobrze przygotować tak szybko, zwłaszcza bez porozumienia z opozycją. Jest za mało czasu, żeby wyrobić zaufanie u obywateli do takiego sposoby głosowania, a więc i do wyników wyborów - argumentował gość Roberta Mazurka na antenie RMF FM. <<< DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ >>>
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Prezes PiS Jarosław Kaczyński nadal uważa, że nie ma powodów do wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, a tylko wtedy zgodnie z konstytucją możliwe byłoby przesunięcie wyborów prezydenckich. Te warunki w tym momencie nie są spełniane, w związku z tym konstytucyjnie rzecz biorąc nie ma możliwości odłożenia wyborów prezydenckich w ogóle, a już w szczególności na rok - mówił o poranku w Programie Pierwszym Polskiego Radia.
Zdaniem Kaczyńskiego, przełożenie wyborów o rok byłoby całkowicie nielegalne, byłaby to zmiana konstytucji. Byłaby to zmiana konstytucji, przedłużająca kadencję prezydenta - nie o rok, ale o więcej - zauważył.
Dodał, że ma nadzieję, iż "Jarosław Gowin pójdzie razem z obozem, do którego należy i dzięki któremu pełni wysoką funkcję państwową".
Prawo i Sprawiedliwość chce umożliwić każdemu obywatelowi uprawnionemu do głosowania wzięcie udziału w wyborach w sposób korespondencyjny - ujawnili reporterzy RMF FM. Taka formuła głosowania miałaby zostać wprowadzona ze względu na obawę przed zakażeniem koronawirusem.
Odpowiednie zmiany PiS zamierza wprowadzić do zgłoszonego we wtorek projektu, którym Sejm ma zająć się dziś.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video