Polska przegrała we Włocławku z Estonią 78:82 (18:19, 22:19, 13:19, 25:25) w 3. kolejce grupy H eliminacji mistrzostw Europy 2025 koszykarzy. To trzecia przegrana Biało-Czerwonych w kwalifikacjach i jednocześnie trzecie zwycięstwo rywali.

REKLAMA

W niedzielę w 4. kolejce Biało-Czerwoni zmierzą się z Estończykami w Tallinnie. Polacy jako współgospodarze Eurobasketu mają zapewniony udział w tym turnieju.

Polska pozostaje jedyną drużyną bez zwycięstwa w grupie H kwalifikacji do Eurobasketu, którego w sierpniu 2025 będzie współgospodarzem. Po wyrównanym meczu walki minimalnie lepsi w końcówce okazali się rywale, choć to właśnie oni pod wodzą 41-letiego, debiutującego na ławce trenerskiej Heiko Rannuli częściej kontrolowali sytuację i prowadzili we Włocławku.

Trener Igor Milicić rozpoczął piątką z kapitanem Mateuszem Ponitką, Michałem Michalakiem, Michałem Sokołowskim, Jarosławem Zyskowskim i Aleksandrem Balcerowskim. Pierwsze punkty zdobył właśnie ten ostatni, środkowy Unicai Malaga, ale to rywale szybko zdobyli przewagę i prowadzili 8:6, a nawet 13:6 w 6. minucie. Estończycy, liderzy grupy H z kompletem zwycięstw, choć grali bez nominalnego środkowego i przegrywali pojedynki pod koszem z Balcerowskim i Aleksandrem Dziewą, to jednak defensywą potrafili zatrzymać Biało-Czerwonych.

Naciskali na polskich zawodników obwodowych, którym trudno było wyprowadzić piłkę i zagrać "ustawioną" akcję. Biało-Czerwoni mieli kłopoty z konstruowaniem akcji, momentami oddawali rzuty z nieprzygotowanych pozycji, i w głównej mierze indywidualnie akcje Balcerowskiego i Ponitki pozwalały nie tracić zbyt dużego dystansu do przyjezdnych.

W pierwszych dwóch kwartach podopieczni trenera Milicicia trafili tylko jedną z 13 prób zza linii 6,75 m oraz 9 z 21 za dwa punkty. Mylili się nawet znający doskonale Halę Mistrzów, występujący na co dzień w Anwilu Michalak (2/7 z gry) i naturalizowany Amerykanin Luke Petrasek (1/3 z gry), a także były gracz włocławian - Sokołowski (0/4 z gry). I tylko rzuty wolne były mocną stronę - Polacy faulowani częściej w końcówce drugiej kwarty przez Estończyków trafili 19 z 22 wolnych. Gdyby nie Ponitka (15 pkt) i dominujący pod koszem Balcerowski (12 pkt i 5 zbiórek) sytuacja Biało-Czerwonych byłaby niedobra.

Estończycy grali kombinacyjnie, wymieniali się pozycjami i to sprawiało Polakom dużo problemów. Druga połowa była jeszcze bardziej zacięta niż pierwsze 20 minut. Były remisy 45:45, 49:49, ale i wyższe prowadzenie liderów grupy H. Estończycy wygrywali 45:42, 53:50, a nawet 57:50 na 48 sekund przed końcem trzeciej kwarty. Sytuację uratował rzut Jakuba Schenka za trzy punkty na zakończenie tej części. Polacy grali w niej bez Balcerowskiego, który popełnił dość szybko, na początku tej odsłony, trzeci faul i szkoleniowiec posadził go na ławce.

W czwartej kwarcie Polacy przegrywali już 56:62, ale Biało-Czerwoni wspierani przez włocławską publiczność doprowadzili do remisu 62:62. Wówczas dwa razy z dystansu trafił Artur Konontsuk i rywale ponownie odskoczyli (68:65).

Gra Polaków w ofensywie nie była jednak płynna, podopieczni Milicicia nieco "szarpali się" z twardą obroną rywali. Kilka zespołowych akcji i przechwyty sprawiły, że po rzucie Schenka zza linii 6,75 m Polska wygrywała 70:68 oraz 72:68 po akcji Sokołowski - Balcerowski. Straty mnożyły się w kluczowych momentach spotkania z obydwu stron, ale to Estończycy lepiej opanowali nerwy. Sprawy w swoje ręce wziął skrzydłowy Dzików Warszawa Janari Joesaar - trafił za trzy punkty i przyjezdni odzyskali prowadzenie 73:72. Punkty z kontry Przemysława Żołnierowicza wychyliły szalę zwycięstwa minimalnie dla Polski (74:73), ale Joesaar nie rezygnował. To jego akcje sprawiły, że na 39 sekund przed końcem meczu drużyna trenera Rannuli prowadziła 77:76.

Po stracie zmęczonego walką o każdy metr parkietu Ponitki rywale trafili z rogu za trzy punkty - uczynił to znakomicie znany trenerowi Milicicowi z GeVi Napoli (szkoleniowiec stracił pracę w klubie kilka dni temu) Kaspar Treier i Estonia mogła się czuć prawie pewna zwycięstwa, gdyż na 9 sekund przed końcem prowadziła 80:76.

Dwa rzuty wolne wykorzystał faulowany ponownie Ponitka, ale to już nie mogło odwrócić losów meczu. W ostatniej akcji garnący w Stali Ostrów Wlkp. Siim-Sander Vene dobił rzut kolegi pieczętując sukces Estonii, która w lipcu 2023 roku w ostatniej konfrontacji z Polską w półfinale prekwalifikacji olimpijskich przegrała 83:93.

Polacy mieli 45,7 proc. skuteczności rzutów za dwa punkty i trafili tylko sześć razy zza linii 6,75 m. Rywale mieli aż 62,9 proc. skuteczności w rzutach za dwa punkty i choć przegrali minimalnie pod tablicami (37:33) to bardziej kombinacyjna gra w ataku (21 asysty przy 17 Polaków) i twarda defensywa okazałą się kluczem do sukcesu.

Polska - Estonia 78:82 (18:19, 22:19, 13:19, 25:25)

Polska: Mateusz Ponitka 23, Aleksander Balcerowski 15, Michał Sokołowski 10, Michał Michalak 10, Jakub Schenk 8, Luke Petrasek 7, Przemysław Żołnierewicz 2, Aleksander Dziewa 2, Tomasz Gielo 1, Jarosław Zyskowski 0, Jakub Nizioł 0, Andrzej Pluta 0;

Estonia: Matthias Tass 19, Janari Joesaar 15, Kasper Suurorg 13, Kristian Kullamae 13, Artur Konontsuk 11, Siim-Sander Vene 5, Kaspar Treier 4, Joonas Riismaa 2, Gregor Kuuba 0, Kregor Hermet 0.