"Najem ma zapewnić stabilność i ochronę przed podwyżkami" – powiedział w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Adrian Zandberg, współprzewodniczący Razem.
Polityk był pytany w wywiadzie dla "Rz" o program mieszkaniowy Lewicy, który - jak zaznacza gazeta - radykalnie różni się od propozycji innych partii, ale niekoniecznie trafia w oczekiwania Polaków. W sondażach popiera ten program ok. 20 proc. ankietowanych.
Czyli dwa razy więcej niż listę Lewicy w sondażach. To chyba nie najgorzej, że przekonaliśmy do naszego pomysłu wyborców innych partii? Kiedy Razem zaczęło mówić o publicznym programie budowy mieszkań, tego tematu w Polsce w ogóle nie było w debacie. Ludzie w ogóle nie zakładali, że mogą liczyć na cokolwiek, bo przez lata słyszeli, że mają sobie radzić sami. To udało nam się już zmienić i - nie ukrywam - jestem z tego dumny - podkreślił Zandberg.
Zwrócił przy tym uwagę, że Polacy nie chcą wynajmować mieszkań na takich zasadach, jakie proponuje im dzisiaj rynek.
Ale to, co proponuje Lewica, czyli mieszkalnictwo w modelu społecznym, to zupełnie inny najem - taki, który daje stabilność życiową i nie naraża człowieka, że z dnia na dzień walną mu podwyżkę czynszu o 30 proc. - powiedział.
Dopytywany, kto miałby ustalać wysokość czynszu, Zandberg wyjaśnił, że "administrowanie mieszkaniami będzie w gestii samorządów".
Polityk został też zapytany o kredyt 2 proc.
Rząd zaproponował mechanizm, który przy dosyć nieelastycznej podaży mieszkań dosypuje pieniądze firmom deweloperskim za pośrednictwem banków. A co zrobią te firmy, kiedy widzą klientów mających więcej pieniędzy na tę samą liczbę mieszkań? To, co robi każdy przedsiębiorca, czyli podniosą marże i ceny - ocenił współprzewodniczący Razem.