"Rosyjskie wojska ponownie ostrzelały przygraniczne miejscowości w obwodzie sumskim na północy Ukrainy, atakując z moździerzy i drona. Są też jednak dobre wieści, ponieważ wrogowie uderzyli we własne terytorium i zniszczyli kilka obiektów w miejscowości Tiotkino" - poinformował szef regionalnych władz Dmytro Żywycki.

REKLAMA

"Sami Rosjanie potwierdzają, że w Tiotkino (położonym przy granicy z Ukrainą - przyp. red.) uszkodzono prywatne domy, linię kolejową i zakład przemysłowy" - przekazał na Telegramie.

Roman Starovoit, the governor of #Kursk region, #Russia states that the village of Tetkino was shelled this morning. pic.twitter.com/o6QlR71xbd

nexta_tvJune 6, 2022

O przypadku ostrzelania przez rosyjskie wojska własnych instalacji poinformował już w sobotę wieczorem doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko. Według samorządowca najeźdźcy zaatakowali cele w Doniecku (na terytorium samozwańczej, kontrolowanej przez Moskwę Donieckiej Republiki Ludowej - przyp. red.), by następnie oskarżyć o to stronę ukraińską. "Przy okazji" doprowadzili jednak do wyłączenia sygnału rosyjskich stacji telewizyjnych.

"Była propaganda i nie ma propagandy" - napisał Andriuszczenko w mediach społecznościowych.

Siły rosyjskie zostały wyparte z obwodów czernihowskiego, kijowskiego, sumskiego i żytomierskiego na początku kwietnia. Wciąż utrzymuje się jednak zagrożenie atakami Rosjan, zwłaszcza w miejscowościach regionu sumskiego położonych blisko granicy z Rosją. W połowie maja władze tego obwodu informowały o rosyjskich grupach dywersyjnych, próbujących sforsować granicę i wedrzeć się na terytorium Ukrainy.

18 maja rzecznik ukraińskiej straży granicznej Andrij Demczenko ocenił, że Kreml utrzymuje swoje zgrupowania wojskowe w pobliżu Ukrainy i ostrzeliwuje przygraniczne miejscowości, aby wiązać w ten sposób siły ukraińskie i nie pozwolić im przemieścić się np. do atakowanego przez agresora Donbasu.