Sekretarz stanu USA Mike Pompeo wydał oświadczenie ws. niedzielnych wyborów prezydenckich na Białorusi. Stwierdził w nim m.in., że Białorusi "nie były wolne ani uczciwe". "Zdecydowanie potępiamy przemoc stosowaną nadal wobec protestujących i zatrzymywanie zwolenników opozycji" - napisał szef dyplomacji USA.
W oświadczeniu Pompeo podkreślił, że Stany Zjednoczone są zaniepokojone sytuacją na Białorusi. "Poważne ograniczenia w umieszczeniu kandydatów na kartach do głosowania, zakaz lokalnych niezależnych obserwatorów (...), zastraszanie kandydatów opozycji, a następnie zatrzymywanie pokojowych demonstrantów oraz dziennikarzy zakłóciły proces wyborczy" - wyliczał. “Wzywamy władze Białorusi do respektowania prawa do pokojowych zgromadzeń" - dodał.
Owiadczenie Mika Pompeo szefa amerykaskiej dyplomacji: Wybory na Biaorusi nie byy ani wolne ani uczciwe. @RMF24pl pic.twitter.com/hXHFWDanVO
p_zuchowskiAugust 10, 2020
Pompeo potępił też m.in. "blokowanie internetu, by utrudnić Białorusinom dzielenie się informacją na temat wyborów i protestów".
"Wspieramy białoruską niepodległość i suwerenność, tak jak aspiracje Białorusinów, którzy chcą dla siebie demokratycznej i dostatniej przyszłości. By osiągnąć te cele, białoruskie władze muszą poprzez swoje działania udowodnić zaangażowanie w procesy demokratyczne i poszanowanie praw człowieka" - napisał sekretarz stanu USA.
Według wstępnych wyników w wyborach zwyciężył urzędujący prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka, zdobywając 80,23 proc. głosów. Jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska otrzymała 10,09 proc.
Niezależni obserwatorzy twierdzą, że w czasie wyborów dochodziło do licznych nieprawidłowości, a frekwencja w lokalach wyborczych była zawyżana. W niedzielę wieczorem na ulicach Mińska doszło do protestów, które zostały stłumione przez siły bezpieczeństwa. Do starć doszło też w Grodnie, w Witebsku i innych miastach. Również w poniedziałek w Mińsku odbywają się akcje protestacyjne.