Ponad trzy miesiące minęły od wiosennej powodzi. Mimo to lista problemów się nie zmniejsza. W gminie Wilków tak naprawdę pewne jest tylko to, że wszyscy powodzianie otrzymali po 6 tysięcy. Reszta pomocy, która miała być szybka i skuteczna, to w dużej części tylko deklaracje na papierze.
Po pierwsze: sto tysięcy złotych - w gminie Wilków wciąż nie dostało ich ponad 100 rodzin. 350 otrzymało, niektórzy dopiero kilka dni temu. Śpi się na strychu. Robota pomału idzie, ale pieniądze trzeba było dać zaraz - mówi jeden z powodzian.
Po drugie: domy do rozbiórki. Mieszkańcy kilkudziesięciu posesji wciąż nie mają decyzji i czekają na zmiłowanie - bo chyba tylko tak to można określić. Po trzecie - program przeprowadzek. Chętni byli, ale nie skorzystał nikt, bo proponowano tylko po 100 tysięcy złotych. Co to 100 tysięcy na zakupienie gospodarstwa? W bloku mieszkanie kosztuje 400-500 tysięcy - skarży się inny mieszkaniec Wilkowa.
Po czwarte - kwestia odbudowania sadów i chmielników. Wciąż nie ruszył rządowy program do 300 tysięcy. To się mówi, a czy się wykona - to znak zapytania - powątpiewa sadownik z Wilkowa. A miało być szybko i bez zbędnych formalności. Niestety, na "miało być" się skończyło.