Na czele polskiej komisji badającej okoliczności katastrofy 10 kwietnia stanął minister Jerzy Miller - poinformował Donald Tusk. Szef polskiego rządu zaznaczył, że dotychczasowy szef Edmund Klich złożył rezygnację z tej funkcji i został tzw. akredytowanym przy rosyjskiej komisji prowadzącej śledztwo. Ma on dostęp do wszystkich czynności i działań prowadzonych przez Rosję.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Przyczyną katastrofy nie była awaria lub eksplozja

Premier Donald Tusk poinformował, że z dużą dozą prawdopodobieństwa można dziś stwierdzić, iż przyczyną katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem nie była awaria maszyny lub eksplozja na jej pokładzie. Dzisiaj możemy z dość dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że przyczyną katastrofy nie była awaria samolotu lub eksplozja na jego pokładzie, ale sami państwo widzieli, że zarówno rosyjska jak i polska strona miała poważne problemy, żeby precyzyjnie określić sam moment katastrofy - mówił Tusk.

Tłumaczył, że po wgłębieniu się w prace śledczych okazuje się, że aby zdefiniować nawet najprostszy fakt dotyczący katastrofy trzeba na wszelki wypadek zbadać wszystkie okoliczności. Nie wystarczy jeden materiał źródłowy, nie wystarczy zapis z czarnej skrzynki, trzeba zbadać wszystkie okoliczności po to, żeby sformułować definitywny sąd - mówił szef rządu.

Katastrofa samolotu mogła nastąpić o godz. 8.41

Tusk powiedział, że przerwanie pracy niektórych urządzeń w samolocie, który rozbił się pod Smoleńskiem, może wskazywać, iż katastrofa nastąpiła o godz. 8:41. Zastrzegł jednak, że nie zostało to definitywnie stwierdzone. Mogę powiedzieć, że z relacji (...) tych, którzy uczestniczą razem z Rosjanami, jeśli chodzi o badanie tego, co w aparaturze samolotu do tej chwili odzyskano, to przerwanie pracy niektórych instrumentów wskazywałoby na godzinę wcześniejszą, czyli 8:41 - powiedział.

Zaznaczył jednak, że ta informacja powinna być traktowana jako przykład, ilustrację, z jakim problemem się tam (w prokuraturze) borykają, niż jako definitywne stwierdzenie. Tusk powiedział, że rozumie prokuraturę, iż nawet w tak elementarnej kwestii jak godzina katastrofy woli poczekać na stuprocentową pewność, niż później wycofywać się z ustaleń. Dotychczas jako godzinę katastrofy podawano godz. 8:56.

Jerzy Miller na czele polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy

Podczas konferencji prasowej premier poinformował dziennikarzy o działaniach jakie zostały podkęte po katastrofie 10 kwietnia. Poinformował, że od dzisiaj Jerzy Miller stoi na czele Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Dodał, że przyjął rezygnację dotychczasowego szefa tej komisji Edmunda Klicha, który uznał, że nie jest w stanie łączyć funkcji akredytowanego przy komisji rosyjskiej i odpowiadać za raport polskich biegłych.

Szef rządu powiedział, że zadaniem polskiej komisji będzie przygotowanie końcowego raportu, z którego będzie wynikała polska ocena przyczyny katastrofy i potrzebne zmiany, które trzeba będzie wprowadzić w Polsce. Jak zaznaczył, ta komisja zgodnie z prawem nie ustala odpowiedzialnych i winnych. To nie jest i nie może być zakres jej odpowiedzialności - powiedział.

Tusk zaznaczył, że jego intencją jest, by Państwową Komisją Badania Wypadków Lotniczych kierował cywil, ponieważ przedmiotem badania tej komisji będą także procedury zachowania, różne fakty, które dotyczą wojska w kontekście katastrofy, ale także zdarzeń ją poprzedzających.

Rosjanie umożliwiają dostęp do materiałów

Powiedział, że zgodnie z konwencją chicagowską państwo polskie wysłało do Rosji tzw. akredytowanego (Edmunda Klicha), którego zadaniem i prawem jest uczestniczyć we wszystkich postępowaniach po stronie rosyjskiej. Tusk zaznaczył, że Rosjanie umożliwiają dostęp do wszystkich działań i materiałów Edmundowi Klichowi.

Do tej pory zgodnie z informacją bardzo szczegółową, jaką mi przekazał (...) Rosjanie wypełniają to zobowiązanie wynikające z Konwencji chicagowskiej. I nawet w ocenie (Edmunda) Klicha są w wielu sytuacjach gotowi wykraczać poza ramy Konwencji, jeśli jest tylko takie oczekiwanie strony polskiej - mówił Tusk. Dodał, że doradcy i eksperci akredytowanego mają także prawo dostępu do wszelkich czynności i materiałów, jakie bada komisja rosyjska. Tusk zaznaczył, że akredytowany będzie oceniał, na ile projekt raportu ze strony rosyjskiej odpowiada czynnościom, działaniom, materiałom, które oni podczas postępowania komisji widzieli. Premier poinformował, że dzięki obecności Edmunda Klicha strona polska będzie formułowała ewentualne uwagi do projektu raportu strony rosyjskiej.

Śledztwo budzi dużo emocji

Szef rządu podkreślił, że śledztwo dotyczące przyczyn katastrofy polskiego samolotu pod Smoleńskiem budzi dużo emocji. Zaznaczył, że wszyscy niecierpliwie czekamy na wyniki śledztwa po stronie polskiej i rosyjskiej, jak i wyniki badań, które prowadzą komisje polska i rosyjska. Tusk mówił, że kluczowa dla instytucji państwa w procesie wyjaśniania przyczyn katastrofy jest wiarygodność, zgodność z procedurami, przejrzystość, ale przede wszystkim nieuleganie takiej presji, by zaspokoić potrzebę szybkiej informacji. A szybka informacja, ale nieprecyzyjna, albo nieprawdziwa w takich momentach jak ten może narobić bardzo wiele szkód - ocenił premier.

Telefony i laptopy w dyspozycji polskich służb i prokuratury

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Tusk: Katastrofa samolotu mogła nastąpić o godz. 8.41

Telefony i laptopy ofiar katastrofy samolotowej pod Smoleńskiem są w Polsce, dysponują nimi służby specjalne i prokuratura - poinformował premier. Chcę uspokoić państwa, jeśli chodzi o tego typu sprzęt, jak laptopy czy telefony komórkowe, nasze służby specjalne, w porozumieniu z Rosjanami i za ich pomocą, są w dyspozycji tego sprzętu. Cały drogą dyplomatyczną został przez stronę rosyjską przekazany i jest w Polsce także do dyspozycji prokuratury, łącznie z telefonem komórkowym prezydenta - powiedział Tusk.

Po katastrofie służby państwowe zdają egzamin

Premier Donald Tusk uważa, że mimo ryzyka kryzysu ustrojowego związanego ze śmiercią prezydenta Lecha Kaczyńskiego, państwo polskie okazało się stabilne. Od samego początku trzeba było działać tutaj w kraju ze względu na poważny kryzys ustrojowy będący następstwem śmierci prezydenta RP, a także wielu innych bardzo ważnych urzędników państwowych. Chcę stwierdzić, że nie tylko w mojej ocenie, państwo tutaj też dobrze zdało swój egzamin - mówił szef rządu.

Jak zaznaczył, po katastrofie samolotowej pod Smoleńskiem słychać było wiele obaw, że tak wielkie straty w polskiej elicie politycznej mogą wstrząsnąć posadami państwa. Jednak - jak zaznaczył premier - państwo okazało się bardzo stabilne. Jego zdaniem możemy spokojnie spoglądać w przyszłość, bo okazuje się, że nasze państwo funkcjonuje sprawnie także w tak dramatycznych momentach. Od pierwszych godzin po katastrofie pod Smoleńskiem służby państwowe dobrze zdają swój egzamin - powiedział premier. Te trudne dni, zarówno dla ludzi jak i dla państwa, po 10 kwietnia pokazały nadzwyczajną klasę zachowań ludzkich, zarówno wśród obywateli, jak i wśród urzędników państwowych - zaznaczył.

Tusk wyraził "najwyższe uznanie" wszystkim, którzy uczestniczyli w uroczystościach żałobnych oraz działaniach organów państwa po katastrofie. Dodał, że usłyszał pod adresem urzędników, psychologów i patomorfologów pracujących w Moskwie "wyłącznie wysokie oceny". Dzięki temu można było oszczędzić rodzinom zbędnej mitręgi - powiedział.