Nie ma absolutnie żadnych rekomendacji dot. wycofania szczepionki koncernu AstraZeneca – podkreślił szef kancelarii premiera Michał Dworczyk, pytany o to, czy eksperci rozważają wstrzymanie w Polsce szczepień przeciw Covid-19 szwedzko-brytyjskim preparatem. Na taki krok decydują się kolejne kraje Europy – mimo uspokajających komunikatów Europejskiej Agencji Leków i Światowej Organizacji Zdrowia. Ta pierwsza podkreśliła m.in., że zakrzepy krwi nie zdarzają się u zaszczepionych preparatem AstryZeneki częściej niż w całej populacji. WHO oświadczyła zaś, że szwedzko-brytyjski produkt „to świetna szczepionka”.
W ostatnim czasie kolejne europejskie kraje zawieszają szczepienia preparatem AstryZeneki, opracowanym przez brytyjsko-szwedzki koncern we współpracy z naukowcami z Uniwersytetu Oksfordzkiego.
Powodem są podejrzenia, że szczepionka może powodować groźne zakrzepy krwi.
Badane są przypadki śmierci osób zaszczepionych produktem AstryZeneki.
Dotąd na wstrzymanie szczepień tym preparatem bądź konkretną jego partią zdecydowały się Dania, Norwegia, Austria, Estonia, Litwa, Łotwa, Luksemburg, Islandia, Włochy, Rumunia i Bułgaria.
Trzeba jednak podkreślić, że dotychczas wśród 5 mln zaszczepionych tym produktem w Unii Europejskiej zanotowano jedynie 30 "incydentów zakrzepowych".
O to, czy rozważane jest wycofanie szczepionek AstryZeneki również w Polsce, pytany był dzisiaj w Polsat News, po posiedzeniu Rady Medycznej pod przewodnictwem Mateusza Morawieckiego, szef kancelarii premiera i pełnomocnik rządu ds. szczepień Michał Dworczyk.
W odpowiedzi podkreślił, że "takich rekomendacji absolutnie nie ma".
"Żadne instytucje światowe, europejskie czy polskie, które zajmują się bezpieczeństwem leków, nie wydały takich rekomendacji" - zaznaczył Dworczyk, dodając, że prowadzone obecnie badania wskazują na "brak bezpośredniego powiązania" między przypadkami ciężkiego pogorszenia stanu zdrowia a zaszczepieniem produktem AstryZeneki.
Szef kancelarii premiera podkreślił, że lekarze są jednomyślni co do tego, że należy korzystać ze szczepionki AstryZeneki.
"Ta szczepionka chroni przed ciężkim przebiegiem choroby (Covid-19 - przyp. RMF). Ma też dobre wskaźniki, jeśli chodzi w ogóle o ochronę przed zachorowaniem. Jeżeli na drugiej szali położymy konsekwencje, jakie mogą spotkać osoby chorujące na covid, to w ogóle nie ma o czym dyskutować" - stwierdził Dworczyk.
Zaznaczył, że większość krajów nie podjęła żadnych działań wstrzymujących czy ograniczających szczepienia szwedzko-brytyjskim preparatem.
"Jest rzeczywiście kilka krajów, które takie decyzje podjęły, ale tutaj również, podobnie jak w Polsce, trwają badania, czy w ogóle te przypadki osób, które zmarły, są w jakikolwiek sposób powiązanie ze szczepieniem" - dodał.
Zaznaczył również, że na razie doniesienia te nie wpłynęły na decyzje zarejestrowanych do szczepienia.
"Ta kwestia zajmuje dużo miejsca w dyskusjach, pacjenci pytają, część osób się niepokoi, ale na razie nie widzimy jakiegoś zasadniczego spadku zainteresowania szczepieniami" - podsumował Michał Dworczyk.
Trzeba podkreślić, że zarówno Europejska Agencja Leków (EMA), jak i Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uspokajają w kwestii bezpieczeństwa szczepionki koncernu AstraZeneca.
W oświadczeniu, zacytowanym w piątek przez BBC News, EMA podkreśliła, że choroba zakrzepowo-zatorowa nie zdarza się u zaszczepionych preparatem AstryZeneki częściej niż w całej populacji.
Zaznaczyła także, że "nie ma obecnie żadnych wskazań", że szczepienia szwedzko-brytyjskim produktem mogą powodować tego typu schorzenia, niewymienione na liście działań ubocznych.
Również komisja ekspertów WHO nie ustaliła związku przyczynowo-skutkowego między stosowaniem szczepionki AstryZeneki a powstawaniem zakrzepów krwi.
"Powinniśmy nadal stosować szczepionkę AstryZeneki" - oświadczyła rzeczniczka WHO Margaret Harris.
Jak podkreśliła: "To świetna szczepionka, nie ma powodów, by jej nie stosować".