Nie ma potrzeby wprowadzania dodatkowych procedur bezpieczeństwa w Polskim Kontyngencie Wojskowym w Iraku - zapewnił podpułkownik Jacek Goryszewski z Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. W rozmowie z RMF FM oficer zastrzegł jednak, że od początku obecnego konfliktu palestyńsko-izraelskiego zwiększyła się liczba prób ataków na bazy, w których stacjonują Polacy. Jak dodał Jacek Goryszewski, w amerykańskich bazach, które współdzielimy z sojusznikami, ogłaszano alarmy. Wtedy stosuje się rutynowe procedury i zejścia do schronów. W PKW Irak stacjonuje 350 polskich żołnierzy szkolących miejscowe wojsko.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Krzysztof Zasada: Czy w jakiś sposób zmieniły się zadania polskich żołnierzy, którzy pełnią misję w ramach kontyngentu irackiego i libańskiego, w związku z tym, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, z nowym konfliktem palestyńsko-izraelskim?
Podpułkownik Jacek Goryszewski z Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych: Oczywiście sytuacja jest na bieżąco monitorowana przez zarówno dowództwo operacyjne, jak i poszczególne służby w związku z tym, co dzieje się w rejonie misji w Iraku i w Libanie. Żołnierze polskich kontyngentów nieprzerwanie realizują swoje dotychczasowe zadania, które zostały im powierzone zgodnie z mandatem misji.
Czy doszły jakieś nowe obowiązki, czy wzmocnione zostały środki bezpieczeństwa w związku z zapowiedziami miejscowych ugrupowań, dotyczących ataków na bazy sił zachodnich?
Każdy kontyngent posiada odpowiednie procedury planistyczne, które określają działania w sytuacjach zagrożenia. Dodatkowo przed każdą misją mamy tak zwany proces certyfikacji, który pozwala na doskonałe wyszkolenie żołnierzy zarówno tych, którzy wyjeżdżają w rejon misji, jak i też pracowników resortu.
Czy obecna sytuacja sprawia, że podwyższony został stopień zagrożenia naszych wojskowych?
Z analizy obecnego stanu bezpieczeństwa wynika, że na chwilę obecną nie ma konieczności zastosowania dodatkowych procedur. Zaplecze każdej bazy w rejonie konfliktu ma odpowiednie zabezpieczenia. Ma oczywiście też i schrony, w których ewentualnie mogą żołnierze kontyngentu się znajdować, jeżeli takie zagrożenie następuje. Natomiast z oceny sytuacji bieżącej nie wynika, żeby dodatkowe procedury musiały być uruchomione.
Rozumiem więc, że w ostatnim miesiącu, od 7 października na polskie bazy nie spadły żadne pociski, ani nie było zagrożenia ataku rakietowego czy jakiegokolwiek innego?
W ubiegłym miesiącu nasiliły się próby ataków na bazy wojskowe, chociażby na terenie Iraku, ale warto zauważyć, że mimo stacjonowania w bazach sojuszniczych naszych żołnierzy, żaden z nich nie doświadczył bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia.
Amerykańskie bazy były obiektem ataku. My jesteśmy we własnych bazach czy z Amerykanami? Czy można mówić, że nasi żołnierze także byli pod ostrzałem?
Nasi żołnierze, chociażby w Iraku, oczywiście też stacjonują w bazach sojuszniczych, także tam, gdzie stacjonują wojska USA, współdzielą - można powiedzieć - z nimi bazy. Z informacji, które posiadamy, wynika, że większość z ataków jest zneutralizowana przez środki obrony powietrznej amerykańskiej i nie mamy informacji, żeby te pociski spadały bezpośrednio na bazy, w których stacjonują Polacy. Nie mamy informacji, żeby ktokolwiek z naszych żołnierzy był zagrożony, jego życie czy zdrowie.