„Historia pisze się w sposób, jakiego sobie często nie wyobrażamy” – pisze Arkadiusz Podniesiński fotograf i filmowiec, który od lat dokumentuje skutki katastrofy elektrowni w Czarnobylu. Razem z „Fundacją Potrafię Pomóc” dotarli jako pierwsi wolontariusze z pomocą humanitarną do Czarnobyla. „Słyszeliśmy historie o rosyjskich żołnierzach, którzy ulegli napromieniowaniu w takim stopniu, że trafili do szpitala na Białoruś. Jest to bardzo prawdopodobne” – mówi Podniesiński w rozmowie z Wirtualną Polską.

REKLAMA

Polacy, jako pierwsi wolontariusze dotarli z pomocą humanitarną w okolice Czarnorbyla.

"Jesteśmy trzeci dzień z rzędu w elektrowni. Z uwagi na toczącą się wojnę panuje w niej reżim wojskowy. Jest dużo żołnierzy, a nieliczny personel elektrowni podtrzymuje tylko niezbędne zadania" - relacjonuje Arkadiusz Podniesiński na swoim facebookowym profilu. Jak dodaje, linie kolejowe i wszystkie mosty na drodze do elektrowni zostały zaminowane lub wysadzone w powietrze, więc dostawa produktów do elektrowni jest bardzo utrudniona.

Arkadiusz Podniesiński informuje, że razem z "Fundacją Potrafię Pomóc" udało się dostarczyć pomoc humanitarną - żywność oraz chemię gospodarczą. Dary trafiły do miejscowej cerkwi, skąd zostaną rozdysponowane potrzebującym.

Rosyjscy żołnierze w Czarnobylu. "Obrabowali zaparkowane w okolicy samochody, wymontowując nawet kierunkowskazy"

Rosyjscy żołnierze czarnobylską elektrownię zaatakowali już pierwszego dnia wojny - 24 lutego. Tamtejszy personel oraz strażnicy Gwardii Narodowej byli przetrzymywani przez nich, jako zakładnicy.

31 marca personel Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej poinformował, że na terenie obiektu nie ma osób postronnych. Wtedy też pojawiły się pierwsze doniesienia o tym, że rosyjscy żołnierze, którzy okupowali elektrownię, zostali przewiezieni do centrum leczenia chorób popromiennych na Białorusi.

Już pod koniec marca Reuters podał, że rosyjscy żołnierze, którzy zajęli teren elektrowni atomowej w Czarnobylu, przemieszczali się ciężkimi pojazdami wojskowymi bez żadnych środków ochronnych przez najbardziej skażony obszar. Doprowadzili do podniesienia się z gleby radioaktywnego pyłu.

Reuters informował później, że rosyjscy żołnierze kopali okopy w Czerwonym Lesie - najbardziej skażonym radioaktywnie terenie Czarnobyla. Potwierdzają to nagrania z drona, opublikowane przez ukraińską armię.

Tę wersję potwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską także Arkadiusz Podniesiński. "Byliśmy w rosyjskich okopach pod Czarnobylem z miernikami promieniowania, nie chcę jeszcze mówić o wskazaniach. Słyszeliśmy historie o rosyjskich żołnierzach, którzy ulegli napromieniowaniu, w takim stopniu, że trafili do szpitala na Białoruś. Jest to bardzo prawdopodobne" - mówi dokumentalista w rozmowie z portalem.

Jak relacjonuje, zarówno budynki elektrowni w Czarnobylu, jak i najbliższa okolica zostały splądrowane. "Obrabowali zaparkowane w okolicy samochody, wymontowując z nich różne części zamienne, nawet kierunkowskazy czy deski rozdzielcze. Wiele urządzeń infrastruktury, np. maszt telefonii komórkowej, niszczyli celowo, tak, jakby chcieli wyrządzić jak najwięcej szkód" - mówi WP Podniesiński.

Przekonuje także, że ślady, jakie po sobie zostawili żołnierze, świadczą o tym, że kradzież była prowadzona szczegółowo i metodycznie. "Okupanci zadali sobie wiele trudu, aby wymontować najbardziej potrzebne im rzeczy. Rosjanie mieli mówić pracownikom lub mieszkańcom, że to należne im łupy wojenne." - pisze portal.