W dzielnicy rządowej w Oslo mogło dojść do wybuchu nie jednej, lecz kilku bomb - taką możliwość dopuszcza norweska policja. Potwierdziła również, że zginęły dwie osoby, a rannych zostało piętnaście. Po eksplozji ewakuowano parlament, główny dworzec kolejowy, centra handlowe Oslo City i Byporten, a także siedziby norweskiej agencji prasowej NTB, dzienników "VG" i "Aftenposten" oraz telewizji TV2.
Policja zaapelowała do mieszkańców, by nie udawali się do centrum stolicy i nie tworzyli większych zbiegowisk.
Premier Jens Stoltenberg w rozmowie z TV2 powiedział, że wszyscy ministrowie są bezpieczni. Sytuację nazwał "bardzo poważną", ale jego zdaniem jest zbyt wcześnie, by mówić o zamachu terrorystycznym. Zgodnie z zaleceniami policji, Stoltenberg nie zdradził miejsca swego pobytu.
Według dziennika "Aftenposten", władze rozważają zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Norwegią.