Policjanci zamierzają na gorącym uczynku zatrzymać "króla dopalaczy" w Łodzi. Dawid Bratko zapowiadał, że mimo zamknięcia placówek przez sanepid, dziś ponownie zacznie sprzedawać. - Jeśli pojawi się w sklepie, zostanie zatrzymany przez policję, doprowadzony na komisariat, przesłuchany i zostaną mu przedstawione zarzuty - mówi Paweł Graś, gość Kontrwywiadu RMF FM.
Właściciel sieci dopalaczy zapowiedział, że wbrew zakazowi sanepidu, otworzy swoje sklepy. Otworzymy legalnie sklep, będziemy prowadzić sprzedaż produktów - mówił. Niewykluczone jednak, że stanie się to około południa. Punkty sprzedaży tzw. legalnych narkotyków są zaplombowane od soboty.
W odległości kilku metrów od punktu na ul. 6 Sierpnia stoi policyjny radiowóz; funkcjonariusze są na miejscu, aby ewentualnie zatrzymać króla dopalaczy - donosi reporterka RMF FM Agnieszka Wyderka. Na razie jednak roleta sklepu nad wejściem jest opuszczona, nie widać plomb umieszczonych na drzwiach.
Za złamanie zakazu handlu dopalaczami, substancjami szkodliwymi wystawionego przez Głównego Inspektora Sanitarnego grozi kara pozbawienia wolności do lat dwóch - przypomina rzecznik rządu.
Naruszenie plomb to jedynie wykroczenie - decyzja wtedy należy do sądu, który może nałożyć kilkutysięczną grzywnę. Sanepid w razie złamania zakazu sprzedaży specyfików już nie ma narzędzi, żeby karać sklepikarzy. Egzekucja prawa jest w gestii policji.
Dotychczas policjanci i inspektorzy sanitarni zamknęli ponad 970 sklepów z dopalaczami. Decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego o zamknięciu nie udało się jeszcze dostarczyć do ok. 130 podmiotów handlujących dopalaczami. Jak podkreślił Sokołowski, dopóki nie dostarczono decyzji GIS, sklep może działać legalnie.