Pandemia koronawirusa pojawiła się znienacka i sprawiła, że musieliśmy zmienić dotychczasowy tryb życia czy przyzwyczajenia. Musieliśmy – dobrowolnie, a czasem z przymusu - poddać się izolacji społecznej. Po raz pierwszy zagrożenie dotknęło nie tylko pojedynczy kraj czy region, lecz cały świat. Globalny charakter pandemii nas od siebie oddalił. Niemniej jednak w każdym zakątku globu, w różnym stopniu, zmagamy się z tymi samymi problemami czy dylematami.
W każdym miejscu na świecie jednym z efektów pandemii było to, że ludzi dotknęła niepewność, samotność, brak możliwości swobodnego przemieszczania się, brak pracy czy problemy finansowe. Globalizacja sprzyja rozprzestrzenianiu pandemii, jednak każdy kraj radzi sobie z nią na swój własny sposób wprowadzając inne ograniczenia.
Przyszłość jest bardzo niepewna, ale patrzymy na nią spokojniej, przyzwyczailiśmy się do niepewności. Dostrzegamy nowe możliwości i nauczyliśmy się żyć w stanie zagrożenia.
Wśród kobiet wyraźnie widać większe obciążenie niż w przypadku mężczyzn - wynika raport z badania Dentsu. Połowa badanych kobiet deklaruje przemęczenie, 43% odczuwa lęk i stres.
Początek pandemii i marcowe badania Dentsu to zauważalne nasilenie negatywnych emocji. Utrata bezpieczeństwa i niepewność co do rozwoju sytuacji. W marcu jedynie 13% badanych zadeklarowało, że czuje się bezpiecznie. W pomiarze majowym, poczucie bezpieczeństwa wzrosło i pojawiło się u 30% badanych osób. Powakacyjny pomiar podtrzymał trend wzrostowy, we wrześniu 38% badanych zadeklarowało, że czuje się bezpiecznie.
Wzrasta poczucie bezpieczeństwa. Zastanawiam się, czy trwający tydzień znów nie podniósł nam poprzeczki. Nie możemy nie zauważyć, że mamy przekroczone półtora tysiąca zakażeń koronawirusem w ciągu doby. To znów mogło obniżyć poziom bezpieczeństwa odczuwanego przez Polaków. Niewątpliwie jednak poczucie bezpieczeństwa dotyczące funkcjonowania w przestrzeni publicznej jest obecnie większe niż wiosną. Przyzwyczajamy się do życia w pandemii i z pandemią. Każdy z nas znajduje swój sposób na życie w takich warunkach.przyznaje w rozmowie z RMF FM Agata Kaczmarska, HR Director Grupy Dentsu Aegis Network, organizatora badania.
Jak pokazują badania Dentsu, wśród kobiet wyraźnie widać większe obciążenie niż w przypadku mężczyzn. Połowa badanych kobiet deklaruje przemęczenie, 43% odczuwa lęk i stres. Wśród mężczyzn przemęczenie deklaruje 40% badanych, lęk i stres -33% badanych. Mężczyźni natomiast są bardziej otwarci i częściej poszukują szans i nowych możliwości (40% badanych). W przypadku kobiet odsetek ten stanowi 32%.
Autorzy badania zauważają, że jeden z powodów większego zmęczenia, jakie przyszło wraz z kolejnymi tygodniami epidemii, to wysokie wymagania związane z pracą.
W firmach jest przekonanie, że jeżeli ktoś pracuje w domu, to powinien być dostępny cały czas: telefonicznie, e-mailowo, za pośrednictwem różnych kanałów. Mamy poczucie, że świat wszedł do naszych domów. To ważna umiejętność: wyznaczenie sobie samemu godzin pracy. Dla własnej higieny, chodzi o nasze zdrowie psychiczne - podkreśla Agata Kaczmarska.
Najmłodsza grupa badanych w wieku 18-24 lat, po raz pierwszy pokoleniowo zetknęła się z tak znaczącym wydarzeniem, które dotknęło zarówno ich samych, ich najbliższych jak i cały świat. W tej grupie również widać uspokojenie nastrojów i wzrost poczucia bezpieczeństwa, jednak samotność i przemęczenie nie zniknęło - podkreślają w swoim raporcie badacze Dentsu. Lęk i niepokój w tej grupie cały czas jest widoczny.
Najstarsza grupa badanych, powyżej 40. roku życia - jak czytamy w raporcie Dentsu - okazała się grupą najbardziej odporną na niestabilną sytuację pandemiczną. W pomiarze wrześniowym 40% badanej grupy deklaruje poczucie spokoju w obecnej sytuacji. Inaczej było na samym początku epidemii. Poczucie spokoju w tej grupie uległo największemu zaburzeniu. Możemy zatem wnioskować, że najbardziej życiowo doświadczona grupa społeczna najszybciej wróciła do stabilizacji. Jest to również grupa największego ryzyka w przypadku zachorowania na COVID. Jednak negatywne scenariusze w przypadku tej grupy nie zostały zrealizowane a lęki stopniowo zostają oswojone.
W poprzednich kryzysach odczuwane napięcie było związane głównie ze sferą zawodową, z tym, co wydarzy się, gdy stracimy pracę. Obecnie jest nieco inaczej. Dzisiaj w zasadzie każda decyzja, którą podejmujemy, wychodząc albo nie wychodząc z domu, jest obarczona poważnymi konsekwencjami i długim procesem decyzyjnym. W poprzednich kryzysach nie mieliśmy dylematu, czy iść do kina. Najwyżej nie stać nas było na bilet. Dzisiaj zastanawiamy się, czy wyjście do kina, teatru czy na zakupy nie spowoduje, że ktoś wyląduje w szpitalu. Proces decyzyjny konsumuje naszą energię, jesteśmy dużo bardziej zmęczeni, permanentnie procesujemy, kiedy założyć maseczkę, jak ją założyć, czy pójść do sklepu, czy jednak zrobić zakupy on line, czy mogę jechać na wesele do najbliższego przyjaciela - wymienia Agata Kaczmarska.