W polskim śledztwie dotyczącym katastrofy 10 kwietnia przesłuchano około 70 osób, ale na razie nikogo z Rosji - informuje reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Polscy śledczy wysłali do Moskwy trzy wnioski o pomoc prawną - jak dotąd nie ma na nie odpowiedzi. W rosyjskiej stolicy polska delegacja z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem na czele ma rozmawiać o terminach przekazania nam dokumentów rosyjskiego śledztwa.
Nasi śledczy brali wprawdzie udział w przesłuchaniach Rosjan, ale asystowali jedynie rosyjskim prokuratorom, którzy prowadząc własne postępowanie sami zadawali pytania. Przy każdym ze świadków rosyjski śledczy pytał polskiego prokuratora, czy ma jakieś pytania, jeśli były - sam je zadawał. Było to protokołowane w rosyjskich materiałach śledztwa.
We wnioskach o pomoc prawną jest prośba o te materiały - może się okazać, że naszej prokuraturze one wystarczą. Jeśli nie, na dodatkowe przesłuchania muszą się zgodzić Rosjanie. Właśnie o terminach przekazania między innymi tych dokumentów w Moskwie ma rozmawiać Andrzej Seremet. Chodzi także o terminy przekazania do Warszawy zapisów czarnych skrzynek, a także wyników ekspertyz.
Polscy śledczy chcą też mieć możliwość zbadania dowodów, w tym szczątków samolotu. Na razie polskie śledztwo tak na prawdę jest prowadzone jedynie w oparciu o przesłuchania i dowody dostępne w naszym kraju.
Polska prokuratura czeka m.in. na parametry lotu z czarnej skrzynki prezydenckiego Tupolewa. Brakuje również zapisu rozmów rejestratora głosowego w kokpicie maszyny. Protokoły z sekcji zwłok ofiar są wyłącznie w rękach rosyjskich prokuratorów.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Pułkownik Zbigniew Rzepa z prokuratury wojskowej przyznaje w rozmowie z reporterem RMF FM Mariuszem Piekarskim, że kiedy materiały i analizy spłyną z Moskwy, prokuratorzy znowu będą czekać, tym razem na tłumaczenia. Muszą je wykonać tłumacze przysięgli, których jako biegłych powoła dopiero prokuratura.