Zarabiamy mniej niż Węgrzy i Estończycy, z najbogatszymi trudno się nam porównywać. W ubiegłym roku nasze roczne średnie wynagrodzenie wyniosło 13,8 tys. dol. W zestawieniu OECD zajmujemy ostatnie miejsce.
W zestawieniu brakuje takich krajów OECD, jak np. Meksyk i Turcja, gdzie zarabia się mniej - pociesza ekonomista Witold Orłowski. Janusz Jankowiak, główny specjalista Polskiej Rady Biznesu, podkreśla, że w rankingu wypadlibyśmy lepiej gdyby uwzględniono "parytet siły nabywczej", bo poziom polskich cen jest wciąż stosunkowo niski. Wtedy wyprzedzilibyśmy Węgry, Estonię, Słowację i Czechy. Główną przyczyną niskiego poziomu płac w Polsce jest zapóźnienie gospodarcze- tłumaczy Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z PKPP Lewiatan. Według niej, przedsiębiorcy muszą podnosić niską wydajność pracy, kupując nowe maszyny, urządzenia i linie technologiczne. Nie mogą więc podzielić się z pracownikami całością zysków, muszą nadwyżki przeznaczać na inwestycje. Do tego mamy też niski poziom kompetencji pracowników - twierdzi.
Z danych GUS wynika, że w czerwcu zarobki w Polsce wzrosły zarówno w stosunku do maja jak i do analogicznego okresu w ubiegłym roku. Wzrostu płac jednak nie odczuliśmy przez wysoką inflację.
W czerwcu przeciętne wynagrodzenie brutto wyniosło 3754,48 zł. To o 3,8 procent więcej niż w maju i 4,3 procent więcej niż w czerwcu 2011 roku. Podwyżki zostały jednak zjedzone przez wysoki poziom inflacji. Roczny wzrost cen towarów konsumpcyjnych w ubiegłym miesiącu wyniósł 4,3 procent.
Z danych GUS wynika, że w czerwcu zatrudnienie w firmach zatrudniających powyżej 9 pracowników nie zmieniło się w stosunku do maja i wynosiło ponad 5 i pół miliona osób. Wobec analogicznego okresu w roku ubiegłym zatrudnienie wzrosło o 0,1 proc. Od początku roku do końca czerwca zatrudnienie w przedsiębiorstwach wzrosło o 0,5 procent.