Staruszka ewakuowała się z atakowanego przez Rosjan Mariupola na południowym wschodzie Ukrainy, zabierając ze sobą koguta. Tłumaczyła, że nie zostawia się przyjaciół - napisało ukraińskie MSZ.

REKLAMA

#Ukrainian granny who fled #Mariupol took her rooster with her.She explained that she could not leave her friend with whom they had together survived the bombing and starvation.#StandWithUkraine#StandUpForUkraine #StopRussianWar pic.twitter.com/o2xCGKJmW5

MFA_UkraineApril 16, 2022

Ukraińska babcia, która uciekła z Mariupola, zabrała ze sobą swojego koguta. Tłumaczyła, że nie mogła zostawić swojego przyjaciela, z którym przetrwała bombardowanie i głód - przekazało MSZ na Twitterze.

Resort zamieścił też nagranie, na którym słychać pianie Toszy. Niektóre media podają, że kobieta wyjechała z ptakiem do Polski.

Kot zamiast ubrań

Przykładów ewakuacji w towarzystwie dwu- lub czworonożnych przyjaciół jest więcej. Kilka tygodni temu 33-letnia Lolita Aszani, która przybyła z miasta Dnipr do Kluetz, nie zabrała ze sobą żadnych osobistych rzeczy.

Mogłam zabrać albo walizkę z ubraniami, albo koty - mówi gazecie "Ostsee-Zeitung".

Koty są zestresowane po dniach spędzonych w drodze i są bardzo nieśmiałe, gdy przychodzą obcy. Ale nic im nie będzie - zapewnia Aszani.

Z ukraińskiego do polskiego ogrodu zoologicznego

Polskie ogrody zoologiczne pomagają ukraińskim zoo. Ewakuowane zwierzęta z Ukrainy trafiły m.in. do Poznania czy Krakowa.

W ostatnim czasie poznaniacy wielokrotnie pokazali swoje wielkie serca. Nasi mieszkańcy pomagają nie tylko uciekającym przed wojną uchodźcom, ale też zwierzętom. Dzięki zbiórce zorganizowanej przez pracowników poznańskiego zoo udało się w tym trudnym czasie wspomóc działanie ukraińskiego azylu. Pomagamy nie tylko na miejscu - mówi Jędrzej Solarski, zastępca prezydenta miasta.

Również do krakowskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt przy ulicy Rybnej trafia coraz więcej zwierząt z ogarniętej wojną Ukrainy.

Trafiło do nas około 150 zwierząt w tym psy i koty, które po zakończeniu kwarantanny będą szukać nowego domu - mówi Agnieszka Gryźniak z krakowskiego schroniska.

Czasami zwierzęta są przyjmowane tylko na chwilę, np. jedna pani jechała w dalszą drogę i nie mogła zabrać ze sobą swojego kota. Po kilku dniach odebrała go od nas jej siostra. Te zwierzaki trafiły do nas w bardzo krótkim czasie, ale żeby móc pomagać odpowiedzialnie dla każdej ze stron, to bardzo ważne są adopcje. W schronisku na ten moment czeka około 200 psów, które już mogą iść do domu, to nie są zwierzęta z Ukrainy, te wciąż przechodzą kwarantannę
- dodaje przedstawicielka schroniska.