Nowa seria infekcji koronawirusem w chińskiej prowincji Fujian stawia pod znakiem zapytania skuteczność 21-dniowej kwarantanny. Pierwszą osobą zakażoną był mężczyzna, u którego wirus wykryto po kwarantannie i 38 dni po powrocie z zagranicy - podaje CNN.
Ogniskiem zakażenia jest szkoła podstawowa w mieście Putian, w której wykryto koronawirusa u dzieci. Następnie ustalono, że najprawdopodobniej zakaziły się od ojca, mimo iż przebył kwarantannę, a wszystkie testy, jakie wówczas przeszedł, były negatywne - podaje BBC.
Tak długi okres inkubacji wirusa jest bardzo niezwykły, jednak wykryte ostatnio w prowincji zakażenia, również w miastach Xiamen i Quanzhou, wydają się prowadzić do tego samego "pacjenta 0".
CNN precyzuje, że mężczyzna, który może być źródłem infekcji, przebył nie tylko ścisłą 21-dniową kwarantannę po powrocie z Hongkongu, ale też był monitorowany przez kolejny tydzień. Przez cały ten okres nie wykryto u niego wirusa.
Liczba przypadków koronawirusa wykrytych w Fujian wynosi według CNN ponad 60 osób, wśród nich jest 15 uczniów szkoły podstawowej; w ciągu zaledwie czterech dni wykryto ponad 100 przypadków.
W Fujian wprowadzono częściowy lockdown, zamknięto kina, muzea i biblioteki, ale restauracje i podobne lokale pozostają otwarte, nakazano im jedynie skrócić dzień pracy. Jednak w Quanzhou uziemiono wszystkie loty, zawieszono połączenia autobusowe, zamknięto restauracje i zakazano podróży poza miasto, o ile nie są one konieczne.
Władze Chin przyjęły zasadę "zero tolerancji" dla koronawirusa. O ile jednak ta strategia wydawała się skuteczna przez pewien czas, to zdaniem ekspertów, na których powołuje się CNN, coraz dłużej trwa opanowywanie nowych fal zakażeń, ze względu na bardziej zakaźny wariant Delta.