Mimo bardzo walecznej postawy polscy hokeiści przegrali z reprezentacją Węgier 1:2 w swoim ostatnim meczu w turnieju Euro Ice Hockey Challenge. Tym samym zakończyli udział w imprezie na drugiej pozycji. W polskiej bramce doskonale spisywał się Przemysław Odrobny, który został uznany najlepszym golkiperem turnieju.
Polacy rozpoczęli mecz w świetnym stylu, ale niemal na dzień dobry zespół Igora Zacharkina osłabiła kara dla Mikołaja Łopuskiego. Na szczęście naszym hokeistom udało się obronić przed stratą bramki, w czym pomogła świetna postawa Przemysława Odrobnego w bramce.
Po wyrównaniu sił na lodzie Polacy odzyskali inicjatywę, ale w 12. minucie na ławkę kar powędrował Maciej Urbanowicz i tej szansy Węgrzy już nie zmarnowali. Na listę strzelców wpisał się Balazs Ladanyi.
Strata gola podziałała na biało-czerwonych mobilizująco. W kolejnych minutach mocno naciskali na Węgrów, by doprowadzić do wyrównania. Wyśmienitą okazję do zdobycia gola miał trzy minuty przed końcem pierwszej tercji Leszek Laszkiewicz, ale nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Miklosem Rajną. Z kolei na kilkanaście sekund przed przerwą zakotłowało się pod bramką Odrobnego i Węgrzy byli bliscy podwyższenia na 2:0.
Na początku drugiej odsłony goście groźnie zaatakowali polską bramkę, ale na posterunku był Przemysław Odrobny. Chwilę później nasi rywale popełnili błąd przy zmianie formacji, na lodzie znalazło się sześciu węgierskich zawodników i sędzia odgwizdał karę techniczną. Po kolejnym przewinieniu przeciwników biało-czerwoni przez kilkanaście sekund grali w podwójnej przewadze, następnie przez ponad minutę pięciu na czterech, ale żadnej z przewag nie zdołali wykorzystać. Po wyrównaniu sił atak przypuścili z kolei Węgrzy, w 26. minucie ich zawodnik znalazł się sam na sam z Odrobnym, ale polski golkiper zanotował kolejną dobrą interwencję.
Chwilę później sędzia podyktował kolejną karę dla naszych rywali, ale Polacy zbyt nerwowo rozegrali tę przewagę (m.in. dwukrotnie odgwizdany został spalony) i nie zdołali doprowadzić do wyrównania.
Gra toczyła się w dobrym, szybkim tempie, akcja za akcję. W 31. minucie podopieczni Igora Zacharkina pozwolili rywalom na błyskawiczną kontrę, ale w bramce po raz kolejny świetnie zachował się Odrobny.
Dwie minuty później Paweł Dronia wrzucił krążek przed węgierską bramkę, tam czekał już Marcin Kolusz i nie zmarnował okazji! Za plecami Miklosa Rajny zaświeciła się czerwona lampka.
W 35. minucie po błędzie polskiej obrony świetną okazję do odzyskania prowadzenia mieli Węgrzy, ale nasz zespół znów uratował Odrobny. Z kolei dwie minuty później dwie bardzo dobre akcje skonstruowali Polacy. Przy pierwszej w bramce dobrze zachował się Rajna, a chwilę później Patryk Noworyta huknął prosto w słupek.
W końcówce tercji biało-czerwoni mocno atakowali węgierską bramkę, ale do przerwy nie udało im się wyjść na prowadzenie.
Od początku trzeciej tercji Polacy mocno napierali na bramkę przeciwników, ale ci grali bardzo uważnie w obronie i od czasu do czasu wyprowadzali groźne kontrataki.
W 49. minucie na ławkę kar powędrował po raz drugi w tym meczu Urbanowicz i po raz drugi przewagę wykorzystali Węgrzy. Na prowadzenie wyprowadził ich po błędzie naszej obrony Ladislav Sikorcin.
W 54. minucie sędzia odgwizdał karę dla Węgrów, Polacy zagrali w przewadze mocnym pressingiem, ale i tym razem nie zdołali wykorzystać szansy.
Na trzy minuty przed końcowym gwizdkiem bokserski pojedynek na lodzie stoczyli Dariusz Gruszka i Balint Magosi i obaj powędrowali na ławkę kar. Chwilę później 10 minutami za niesportowe zachowanie ukarany został Balazs Ladanyi, ale okres gry w przewadze rozpoczął dla Polaków pechowo - na pozycję sam na sam z Odrobnym wyszedł Janos Hari, ale na szczęście nie zdołał wykorzystać okazji.
Minutę przed końcem gry o czas poprosił Igor Zacharkin. Rosyjski szkoleniowiec postawił wszystko na jedną kartę - Odrobny pozostał w boksie, a na lód wróciło sześciu naszych zawodników. Niestety mimo mocnego natarcia na bramkę Węgrów biało-czerwonym nie udało się doprowadzić do wyrównania.
Udział w turnieju kończymy na drugim miejscu - za Węgrami, przed Koreą Południową, która w swoim ostatnim meczu w Tychach po rzutach karnych pokonała Rumunię 4:3.