Alarmujące dane dotyczące tego, jak bardzo zaśmiecamy planetę. O tym, że daleka północ i Arktyka są coraz bardziej zaśmiecone, to już wiadomo. Naukowcy z niemieckiego Instytutu Badań Polarno-Morskich imienia Alfreda Wegenera postanowili sprawdzić, skąd pochodzą śmieci, jakie lądują na plażach archipelagu Spitsbergen.
Niezliczone odpadki unoszące się na wodach w Arktyce czy lądujące na wybrzeżach północnych wysp to fakt znany od dłuższego czasu. Do tej pory nie było wiadomo, skąd one się biorą, stąd też realizowany od 2016 roku projekt badawczy. Zaangażowali się w niego zarówno naukowcy, jak i lokalna ludność. Jej zadaniem było zbieranie śmieci po to, by następnie odpadki zostały posegregowane i przebadane.
Wniosek jest dramatyczny: śmieci w Arktyce pochodzą w zasadzie z całego świata, nawet z miejsc tak odległych od Spitsbergenu jak Japonia, Filipiny czy Brazylia.
W czasie badania zebrano całą górę śmieci - niemal 8,3 tys. sztuk o wadze przekraczającej tonę.
Wszystko to zostało potem dokładnie przejrzane, opisane, przebadane, by określić rodzaj odpadu i kraj jego pochodzenia.
Wśród odpadków przeważały te pochodzące z rybactwa, głównie były to fragmenty sieci czy lin, ale też uszkodzone boje ze statków, czy plastikowe pojemniki typu wiadra, czy kanistry.
Bardzo dużo było plastiku od opakowań z tworzyw sztucznych, folia czy plastikowe taśmy opakowaniowe. Naukowcy natknęli się też na odpadki medyczne, śmieci z gumy, metalu czy ceramikę.
Oczywiście nie we wszystkich przypadkach było możliwe określenie, skąd pochodziły śmieci. Na sieci rybackiej nie ma oznaczenia, skąd pochodzi, ale dokładnie 359 sztuk udało się zidentyfikować. I tu wyniki są szokujące.
Niespełna połowa odpadków została sklasyfikowana jako lokalna, to znaczy pochodzi z krajów, które do Arktyki mają bezpośredni dostęp. Tu największym śmieciarzem jest Rosja, a po niej Norwegia i Dania. Z tych krajów pochodziły butelki po płynach do prania, sosach do hamburgerów czy na przykład rosyjska wersja popularnego także w Polsce płynu do naczyń.
Jedna trzecia zbadanych śmieci pochodzi ogólnie rzecz biorąc z Europy. Najwięcej z Niemiec, Wielkiej Brytanii, i o dziwo z Bułgarii. Wśród odpadów znaleziono też jedną sztukę z Polski - kubek po jogurcie naturalnym.
Trzecią kategorię stanowią odpadki z odległych zakątków świata, które jakimś cudem zawędrowały na Spitsbergen. Wśród nich są śmieci z USA, Brazylii, Argentyny, Korei, Chin, Japonii czy Filipin.
30 proc. wszystkich odpadków sklasyfikowano jako globalne. To opakowania po produktach dostępnych niemal wszędzie. Co ciekawe, z roku na rok jest ich coraz więcej.
Te badania miały nie tylko zwrócić uwagę na problem wszechobecnych plastikowych odpadów, ale też zaangażować lokalną społeczność w troskę o miejsce, w którym ci ludzie żyją. Opublikowane właśnie wyniki jasno też pokazują, że nawet bogate i świadome ekologicznie kraje, jak Niemcy czy Norwegia, w znaczący sposób przyczyniają się do zanieczyszczenia odległych ekosystemów, takich jak Arktyka.