„Wyrok w procesie cywilnym przeciwko Małgorzacie Gersdorf i Krzysztofowi Rączce to odwet za to, że jestem twarzą reformy wymiaru sprawiedliwości” – komentował były poseł PiS, sędzia Trybunału Konstytucyjnego Stanisław Piotrowicz. Zapowiedział apelację od wyroku. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł w czwartek, że Piotrowicz ma przeprosić I prezes Sądu Najwyższego Małgorzatę Gersdorf i sędziego tego sądu Krzysztofa Rączkę za naruszenie ich dóbr osobistych w związku z jego wypowiedzią o sędziach. Musi też wpłacić 20 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce.
Piotrowicz, odnosząc się do wyroku sądu okręgowego powiedział, że odbiera go jako odwet. Jeżeli zapadało takie orzeczenie to znaczy, że fakty nie miały znaczenia i prawo też nie miało większego znaczenia. Odbieram to jednoznacznie jako odwet za to, że jestem twarzą reformy wymiaru sprawiedliwości - oświadczył Piotrowicz.
Zapewnił przy tym, że złoży odwołanie od czwartkowego wyroku sądu okręgowego.
Były poseł zaznaczył też, że w wypowiedzi będącej podstawą pozwu nie wymienił żadnego nazwiska. Moja wypowiedź dotyczyła bardzo wąskiej grupy sędziów, których w mediach ukazywano jako, tych którzy dopuścili się przestępstw i oni w dalszym ciągu nie doczekali się odpowiedzialność dyscyplinarnej i oni orzekają. Uważam, że to zdanie nie jest i nie byłoby dla nikogo obraźliwe - podkreślił.
Według Piotrowicza, sędziowie, którzy wnieśli przeciwko niemu pozew, nie mieli legitymacji procesowej, ponieważ ani ich nazwiska, ani Sąd Najwyższy nie zostały wymienione w spornej wypowiedzi. Brak legitymacji procesowej powinien skutkować oddaleniem pozwu - dodał.
Podkreślił też, że podczas posiedzenia KRS, na którym padły sporne słowa, występował jako przedstawiciel Sejmu. Zaznaczył przy tym, że sąd zignorował podnoszoną przez niego kwestię immunitetu poselskiego.
Piotrowicz dodał też, że zawartość merytoryczna jego wypowiedzi nie była obraźliwa dla Małgorzaty Gersdorf i Krzysztofa Rączki ponieważ - jak wskazał - nie dotyczyła ich.
Wypowiedź Stanisława Piotrowicza naruszyła dobra osobiste powodów w postaci ich dobrego imienia i czci - powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Agnieszka Rafałko. Nie można używać nieprawdziwych stwierdzeń, żeby komuś dokuczyć - dodała.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
To problem dla Trybunału Konstytucyjnego - mówił o wyroku sędzia SN Krzysztof Rączka - To jest problem pana Piotrowicza, to jest problem pani Przyłębskiej, to jest problem stanu obecnego Trybunału Konstytucyjnego.
Stanisław Piotrowicz nie stawił się w sądzie. Wyrok nie jest prawomocny.
Czwartkowy wyrok warszawskiego sądu okręgowego został wydany w procesie wytoczonym w związku z wypowiedzią Piotrowicza z końca sierpnia 2018 r.
Podczas obrad Krajowej Rady Sądownictwa, na których miała ona zarekomendować kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego, doszło do protestu demonstrantów reprezentujących ruch Obywatele RP. Piotrowicz, odnosząc się wówczas do tej manifestacji, powiedział dziennikarzom, że nie może być takiej sytuacji, by garstka niezadowolonych z utraty przywilejów blokowała prace organu konstytucyjnego. Dopytywany, o jakie przywileje chodzi, odpowiedział, że także o to, żeby "sędziowie, którzy są zwykłymi złodziejami, nie orzekali dalej".
Pytany m.in. przez dziennikarza TVN, których sędziów ma na myśli odparł: "tych, których pańska stacja również pokazywała".
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Słowa Piotrowicza wzbudziły oburzenie i sprzeciw części środowiska sędziowskiego. W związku z wypowiedzią byłego posła prezes Małgorzata Gersdorf i sędzia SN Krzysztof Rączka złożyli pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych przeciwko Piotrowiczowi. Sędziowie domagali się przeprosin w mediach i wpłaty 50 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce.