Trumny Lecha i Marii Kaczyńskich spoczęły w niedzielę we wspólnym sarkofagu w Krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów na Wawelu. Po godz. 20. 30, gdy ostatni żałobnicy opuścili zamek, pierwsze osoby mogły złożyć hołd prezydenckiej parze. Po południu w Bazylice Mariackiej odprawiono uroczysta mszę pogrzebową.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Pogrzeb na Wawelu odbywał się z zachowaniem elementów ceremoniału wojskowego: była asysta wojskowa, pododdziały Wojska Polskiego i orkiestra wojskowa. Kondukt z trumnami Lecha i Marii Kaczyńskich przybył na Wawel przed godz. 17.30. Tuż przed samym Wawelem lawety armatnie, na których przewożono trumny z Bazyliki Mariackiej, zatrzymały się, dalej żołnierze ponieśli trumny na ramionach.
W Katedrze Wawelskiej trumny z ciałami Pierwszej Pary spoczęły przed ołtarzem koronacyjnym królów polskich na katafalkach nakrytych czarną tkaniną z motywami lilii andegaweńskiej.
W krótkiej liturgii uczestniczyli rodzina i przyjaciele zmarłych, przedstawiciele polskich władz oraz delegacje z zagranicy. Obecny był także prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili, który przybył do Krakowa spóźniony i nie uczestniczył w mszy pogrzebowej w Bazylice Mariackiej.
Po nabożeństwie, tzw. ostatniej stacji, trumny z ciałami zostały zniesione do Krypty pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, w której spoczywa marszałek Józef Piłsudski. W tej części uroczystości obecni byli tylko najbliższa rodzina i przyjaciele zmarłych. O godzinie 18 salwy armatnie obwieściły koniec ostatniej drogi Pierwszej Pary.
Trumny z ciałami pary prezydenckiej zostały złożone w sarkofagu wykonanym z onyksu miodowego. Ma on prostą, szlachetną formę prostopadłościanu. Na górnej płycie wykuto duży znak krzyża, na dłuższym boku umieszczono imiona i nazwiska pary prezydenckiej.
Po złożeniu w krypcie na Wawelu trumien Marii i Lecha Kaczyńskich rozbrzmiało z sześciu armat 21 salw armatnich w hołdzie parze prezydenckiej.
Przed 21., a więc po tym, jak Wzgórze Wawelskie opuściły oficjalne delegacje i wszyscy uczestnicy pogrzebu, do krypty wawelskiej zaczęli przychodzić ci, którzy chcą złożyć hołd parze prezydenckiej.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Po uroczystej mszy w Bazylice Mariackiej kondukt żałobny z trumnami pary prezydenckiej dotarł z krakowskiego Rynku do Katedry na Wawelu ostatnim odcinkiem Drogi Królewskiej - ulicą Grodzką. Gdy trumny opuściły świątynię, rozległy się oklaski. Zebrani krzyczeli: "Dziękujemy! Lech Kaczyński!". Intonowano hymn państwowy.
W kondukcie - jak oceniają reporterzy RMF FM - przeszło co najmniej kilka tysięcy osób. Prowadzili go biskupi. Na przedzie maszerowała orkiestra wojskowa, asysta honorowa złożona z przedstawicieli wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych; następnie - tuż przed trumnami - czterech przedstawicieli Kościoła, wśród nich kardynał Stanisław Dziwisz.
Trumny pary prezydenckiej przewożono na lawetach armatnich, obok których szło po czterech podhalańczyków. Tuż za nim w kondukcie szła rodzina Lecha i Marii Kaczyńskich, przedstawiciele polskich władz i pozostali goście. Gdy kondukt żałobny był na wysokości Krzyża Katyńskiego, rozdzwonił się Dzwon Zygmunta.
Delegacje zagraniczne pozostały w bazylice, aby wysłuchać koncertu Filharmoników Berlińskich. Po wysłuchaniu koncertu zostali przewiezieni na Wawel, gdzie wzięli udział w ostatnim pożegnaniu pary prezydenckiej.