"Jesteśmy XIX-wiecznym skansenem. Powinni do nas przejeżdżać turyści, żeby sprawdzać, jak się u nas traktuje seks" - ironizuje profesor Zbigniew Lew-Starowicz konsultant krajowy w dziedzinie seksuologii. "Ci nowocześni seksuolodzy być może promują się sami, by było zapotrzebowanie na ich usługi" - złośliwie odpowiada Bolesław Piecha parlamentarzysta PiS, a do tego lekarz - ginekolog.
W rozmowach z dziennikarzem RMF FM Mariuszem Piekarskim obaj eksperci odnieśli się do poniedziałkowej konferencji współorganizowanej przez MEN. "Konferencja odbyła się w siedzibie Polskiej Akademii Nauk. Razem z PAN i dwoma ministerstwami organizowała ją agenda ONZ ds. Rozwoju oraz polskie biuro Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Była poświęcona prezentacji standardów edukacji seksualnej w Europie, które WHO opracowało z niemieckim Federalnym Biurem ds. Edukacji Zdrowotnej" - donosi "Rzeczpospolita". Czy sześciolatek powinien rozumieć co znaczy tak zwany "akceptowalny seks"? Czy dwunastolatek powinien umieć "komunikować się w celu uprawiania przyjemnego seksu?" - to tylko niektóre z tematów konferencji. Wywołały one gorące dyskusje i ostre spory.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Zbigniew Lew- Starowicz: Wiadomo, że sześciolatek to jest wiek przedszkolny, który zadaje wiele pytań, często uczestniczy w zabawach erotycznych i bardzo często się też masturbuje. My w ogóle nie zdajemy sobie sprawy z tego, że seksualność dzieci ujawnia się dosyć wcześnie. I takie zachowania w wieku przedszkolnym, jak zabawy w doktora, różne pobudzenia są dość typowe i nie udawajmy, że tego w ogóle nie ma. No więc jeżeli takie zjawiska są, to zdrowa edukacja polega na tym, żeby tego typu zachowania puścić w prawidłowy kanał rozwojowy. To nie jest zachęcanie do seksu jak chcą nasi rodzimi talibowie, a że u nas to jest szok, bo my jesteśmy takim krajem, gdzie do seksu się podchodzi jak... Ja to nawet mówię, że my jesteśmy muzeum. Do nas powinni przyjeżdżać turyści, żeby sprawdzać jak się u nas traktuje seks, bo my jesteśmy XIX-wiecznym skansenem.
Mariusz Piekarski: A ten raport ma nas wyrwać ze skansenu?
Ten raport powinien nas wyrwać ze skansenu, tak, zgadza się, bo to jest nowoczesne podejście i zdrowe podejście, ponieważ celem tych wszystkich oddziaływań edukacyjnych są trzy główne cele. Mianowicie, pozytywne podejście do seksu, zdrowy rozwój seksualny i odpowiedzialne relacje partnerskie. Więc wydaje mi się, że te trzy cele chyba ładnie brzmią.
Ładnie brzmią, ale zestawiając to z wiekiem dzieci, o których mówimy: 4, 6, 9 lat...
Panie redaktorze, musi się pan przestawić umysłowo. Naprawdę, pan seksualność dzieci postrzega jeszcze w mentalności XIX-wiecznej. Co ja na to poradzę? Pewnie jak się na to fundamentalistycznie spojrzy, to można powiedzieć, tak jak niektórzy mówią, że już samo rozmawianie z dziećmi o seksie, ich do niego zachęca. To tak jakby robiąc pogadankę o paleniu papierosów, zachęcało się ich do palenia papierosów, a mówiąc o narkotykach w szkole, zachęcało do używania narkotyków. To jest postawione na głowie.
Tylko zestawienie takich sformułowań jak "akceptowalny seks" i "sześciolatek" brzmi szokująco, panie profesorze.
Proszę pana. No to ja panu zadam pytanie. Ma pan pięcioletnią córkę?
Nie mam.
To niech pan sobie zwizualizuje. Ma pan pięcioletnią córkę i pan widzi, że ona kilka razy w tygodniu się masturbuje. Słucham, jak pan zareaguje, jako ojciec.
Nie mam doświadczeń żadnych, więc ciężko mi ocenić. A co należy zrobić?
Więc właśnie potraktować to spokojnie, nie krzyczeć, nie karać, nie bić po łapach. I przyjąć, że jest to, o ile dziecko nie ma owsików, nie ma stanów zapalnych, to normalne zachowanie w tym wieku. Bo masturbacja w wieku dziecięcym jest typowym normalnym, zachowaniem.
Nieprawdą jest, że jeżeli małe dzieci nie będą się edukować w dziedzinie seksu to będą jakimiś inwalidami życiowymi. Nieprawda, nie zgadzam się absolutnie z takimi tezami - odpowiada w rozmowie z Mariuszem Piekarskim parlamentarzysta PiS Bolesław Piecha.
Mariusz Piekarski: Pan się zgadza z tym, że 6-latek powinien rozumieć pojęcie "akceptowalny seks", a 12-latek potrafić komunikować się w celu uprawiania przyjemnego seksu, a dziecko między 9 a 12 rokiem życia powinno nauczyć się skutecznie stosować prezerwatywy i środki antykoncepcyjne?
Bolesław Piecha: To, że jesteśmy seksualni, to ja wiem. Że każde dzieci rozróżniają płeć, też. Natomiast nie wydaje mi się, żeby 4-latek miał zacząć się edukować seksualnie, a 8,9-latek mówić o akceptowalnym seksie. To jakieś nieporozumienie, wydaje mi się. To jest też sprawa chyba jakiejś nowoczesności. Chyba niedługo to tylko będziemy żyć seksem, tak jakby na świecie nie było innych problemów. Nieprawdą jest, że jeżeli małe dzieci nie będą się edukować w tej materii, to będą jakimiś inwalidami życiowymi. Nieprawda, nie zgadzam się absolutnie z tym tekstem.
Krajowy konsultant od spraw seksuologii, profesor Lew-Starowicz, mówi, że my możemy nie rozumieć, że dziecko w wieku 3,4,5 lat ma seksualność, odkrywa tę seksualność. Co więcej, że trzeba powiedzieć dziecku o tej seksualności?
Wydaje mi się, że takie tezy, być może nośne, być może tabloidowe, wrzucane w przestrzeń publiczną, budują jakiś tam wizerunek, natomiast według mnie nie są poparte żadnymi dowodami, a według pedagogiki, umiejętności wychowania dzieci, są absolutnie czasami śmieszne.
Pan uważa, że za wcześnie mówić o seksualności z dziećmi w wieku 4-6 lat?
Te zapędy edukacyjne tzw. nowoczesnych seksuologów są bezwzględnie szyte ponad miarę i bezwzględnie być może promują oni się sami, żeby było zapotrzebowanie na ich usługi. Wygląda na to, że tak jest, ponieważ sądzę, iż ilość różnego rodzaju defektów i patologii związanych z seksem rośnie, być może z powodu takich akcji edukacyjnych, jakie promuje pan Lew-Starowicz. Być może chce lepiej zarabiać...
A może w dzisiejszym świecie, w którym dookoła jest pełno seksualności, jest pełno seksu, on wycieka z telewizji, z gazet, z reklam, może trzeba przygotować dzieci?
Jest pełno seksu, ba jest pełno pornografii. Do pornografii nikogo się przygotować nie da, chyba że może pana profesora Lecha Starowicza. I nie należy mylić seksualności z pornografią i epatowaniem seksem.
No właśnie pan profesor mówi, że ten raport mówi o seksualności dzieci, a nie o przygotowywaniu dzieci do uprawiania seksu.
Raporty charakteryzują się różną rzeczą: od momentu, kiedy przegłosowano, że homoseksualizm nie jest zboczeniem, a tak było, to było dewiacją przecież, ale definicji homoseksualizmu nie oparto o żaden raport, tylko przegłosowano. Więc ja nie będę brał udziału w takich głosowaniach, a jeżeli tak, to będę miał głos przeciwny do pana profesora. Będę się czuł tak samo bezpiecznie i tak samo usprawiedliwiony, jak ci, którzy głosują przeciwnie.
Pan się zgadza z tym, żeby zalecenia WHO wdrażać w polskich przedszkolach i w polskich szkołach?
Ja sądzę, że my musimy zapytać tych, którzy wybiórczo traktują zalecenia WHO. Jeżeli my jesteśmy tacy nowocześni, jak pan profesor Lew-Starowicz, jak rząd itd., no to co było ze świńską grypą i ze szczepieniem? Jakoś się sprzeciwiliśmy wtedy szczepieniu całych populacji i wtedy większa część społeczeństwa biła brawo. Więc ja nie będę bił brawo i nie będę się uciekał do różnych raportów, które WHO głosami bardzo różnych ekspertów, wcale niejednoznacznych, przegłosowuje.