Dopiero "złoty set" wyłonił zwycięzcę ćwierćfinału Ligi Mistrzów pomiędzy PGE Skrą Bełchatów a Zenitem Sankt Petersburg. Ostatecznie to mistrzowie Polski okazali się lepsi i zagrają w półfinale Ligi Mistrzów! Emocji nie brakowało, choć to Skra prowadziła w rozstrzygającej partii i tego prowadzenia nie wypuściła.
Dopiero "złoty set" wyłonił zwycięzcę ćwierćfinału Ligi Mistrzów pomiędzy PGE Skrą Bełchatów a Zenitem Sankt Petersburg. Ostatecznie to mistrzowie Polski okazali się lepsi i zagrają w półfinale Ligi Mistrzów! Emocji nie brakowało, choć to Skra prowadziła w rozstrzygającej partii i tego prowadzenia nie wypuściła.
W pierwszym ćwierćfinałowym spotkaniu PGE Skra pokonała Zenit 3:1 i do Rosji pojechała ze sporą zaliczką. Sprawa była prosta: mistrzowie Polski musieli po prostu wygrać dwa sety i wówczas byliby pewni awansu do najlepszej czwórki w Europie. Zenit to jednak europejska potęga z wieloma znakomitymi graczami, a na dodatek do składu wrócił Oreol Camejo. Kubańczyk jest jednym z liderów drużyny gospodarzy, dla której odpadnięcie w ćwierćfinale Ligi Mistrzów byłoby dużą porażką.
Przez pierwszą część premierowego seta to Zenit prezentował lepszą siatkówkę, choć PGE Skra próbowała gonić rywali. Sygnał do coraz lepszej gry dawał Jakub Kochanowski, który bez litości wbijał siatkarskie gwoździe i punktował zagrywką (10:12). Po kolejnym przestoju PGE Skra zaczęła ponownie gonić. Niestety Zenit w końcówce ponownie włączył piąty bieg, ale PGE Skra wciąż się nie poddawała, a to za sprawą m.in. Milana Katicia. Było dużo walki i choć Zenit zwyciężył 25:22, to bełchatowianie pokazali, że będą się liczyć w tym meczu.
PGE Skra miała jasny cel na to spotkanie i starała się go zrealizować. Świetnie oglądało się grę Kochanowskiego, który nie tylko blokował rywali, ale dobrze też atakował. Z czasem lepszą dyspozycję zaczął pokazywać Milad Ebadipour, czyli siatkarz, który w ostatnich meczach prezentował wyjątkową formę. Gdy dodamy do tego blok Karola Kłosa i punktową zagrywkę Mariusza Wlazłego, to prowadzenie PGE Skry staje się naprawdę wysokie (23:18). W końcówce jeszcze jednego asa dołożył Kochanowski, a konsekwentna gra dała PGE Skrze wygraną w drugim secie!
W kolejnej partii dominowali gracze Zenita, ale PGE Skra starała się nie oddawać punktów. Nie było to jednak takie łatwe przy doskonałych zagrywkach oraz atakach Georga Grozera. Choć bełchatowianie starali się bronić (dobra postawa Ebadipoura i Kochanowskiego), to jednak drużyna z Sankt Petersburga wyszła na prowadzenie 2:1 po wygranej 25:20.
W czwartym secie PGE Skra wciąż miała szansę na wygraną, żeby być pewnym awansu. Wreszcie na dobre uruchomiła swój blok, dzięki czemu nawiązywała walkę z Zenitem. Warto też odnotować wejście Artura Szalpuka, który zastąpił Katicia i zagrał dobre spotkanie.
Zenit zdobył jednak kilka punktów przewagi i mógł kontrolować przebieg seta do końca. Niestety to zespół z Sankt Petersburga ponownie okazał się lepszy i zwycięzcę musiał wyłonić "złoty set".
Rzadko ogląda się tyle walki w jednym meczu, ale PGE Skra musiała jeszcze dać z siebie wszystko w dodatkowej partii. I widać było to na boisku. Doskonałe obrony Kacpra Piechockiego, sprytne rozegranie Grzegorza Łomacza i ataki Szalpuka - to dawało kibicom mnóstwo radości (7:5). PGE Skra grała fenomenalnie - prowadziła już 11:6, ale znów pojawił się mały przestój, przez co Zenit doprowadził do stanu 11:10. To znów zapowiadało niesamowite emocje, ale więcej spokoju zachowali mistrzowie Polski i wygrali 15:11 oraz awansowali do najlepszej czwórki w Europie!
MVP meczu został Jakub Kochanowski. Teraz PGE Skra czeka na półfinałowego rywala, którym będzie zwycięzca meczu Dynamo Moskwa - Cucine Lube Civitanova. Pierwsze spotkanie wygrali Włosi po tie-breaku.
Zenit Sankt Petersburg - PGE Skra Bełchatów 3:1
Sety: 25:22, 21:25, 25:20, 25:20
Złoty set: 11:15
Zenit: Antipkin, Camejo, Volkov, Grozer, Shivozhelez, Safonov, Kritvitchenko (libero) oraz Makarenko, Pankov, Cherviakov
PGE Skra: Łomacz, Ebadipour, Kłos, Wlazły, Katić, Kochanowski, Piechocki (libero) oraz Droszyński, Teppan, Szalpuk,