Polscy siatkarze na mistrzostwach świata mają dziś kolejny dzień przerwy. Jutro bardzo ważny mecz z Iranem. Paweł Zatorski nie był do końca pewny, czy uda wyleczyć się uraz, z którym się zmagał. O kontuzji, a także o tym jak mieszka się reprezentacji w Złotych Piaskach z libero naszej reprezentacji rozmawiał Wojciech Marczyk.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Wojciech Marczyk, RMF FM: Cały czas mówimy o tym, jak wygląda wasza gra, jak wyglądają mistrzostwa na parkiecie. A jak wygląda wasz dzień, taki "wolny od kuchni"? Odpoczynek dla was też jest ważny? Nie było jeszcze tych najcięższych meczy, po których najbardziej będzie brakowało energii.
Paweł Zatorski: Rzeczywiście odbudowy tej energii nie potrzebujemy jeszcze aż tak bardzo, jak będzie to za kilka dni, ale musimy pamiętać, że to zmęczenie będzie się nakładało. Z tyłu głowy też trzeba mieć, że te pierwsze mecze wyzwalają w nas - w każdym zespole - bardzo dużo energii i dużo emocji. Dużo emocji wykłada się od razu na boisko, kiedy wychodzi się w pierwszych spotkaniach.
Po tobie te emocje bardzo widać na boisku - wystarczy jak przypomnę sobie mecz z Kubą i twoje bieganie dookoła boiska. Po dobrym przyjęciu chłopaki jeszcze dalej rozgrywali akcję, a ty już czułeś, że musisz wylać z siebie te emocje.
Ja zdecydowanie cieszę się z dobrych zagrań. Staram się nakręcać całą drużynę i mam nadzieję, że tak będzie do końca turnieju i nikt nie będzie mnie hamował w moich zachowaniach. Myślę, że ludzie to lubią, jak okazujemy emocje łączą się z nami wtedy. Kibiców jest tutaj bardzo dużo i mam nadzieję, że będziemy się tymi dobrymi emocjami dzielili do samego końca turnieju.
Wielu kibiców, z którymi rozmawiałem po meczu z Kubą raczej było zdziwionych twoją postawą, bo raczej jesteś kojarzony jako taki spokojny facet, którego ciężko wyprowadzić z równowagi.
Tak. Ja wiem, że to jest potrzebne drużynie szczególnie w początkowych etapach turnieju. Jest na boisku kilku młodych chłopaków, którzy po raz pierwszy grają turniej tak wielkiej rangi w tej seniorskiej siatkówce. Oni na pewno potrzebują tego wsparcia za swoimi plecami po dobrych zagraniach, ale i tych złych. Myślę, że tworzymy na tyle dobrą grupę, że nie czują obciążenia kiedy popełniają błędy i to jest bardzo ważne.
Bardzo dużo kibiców zastanawia się jak żyjecie, jak mieszkacie tutaj w Warnie? Bo tak jak np. reprezentacje piłkarskie mają jakieś specjalne pokoje, gdzie mogą pograć sobie na konsoli, wyciszyć się, wy też macie takie rzeczy. Opowiedz troszkę, jak to wygląda "od kuchni" wasze mieszkanie.
Jeśli kibice chcą zobaczyć jak mieszkamy, to wystarczy przyjechać tutaj do Złotych Piasków, do Warny. Jest tutaj bardzo dużo Polaków w tej chwili na urlopie - również w naszym hotelu. Jesteśmy trochę zaskoczeni, bo chyba po raz pierwszy w historii mieszkamy w typowo turystycznym hotelu. Jest nam to na rękę, bo mamy duży wybór w jedzeniu. Co prawda jest trochę tłoczno, jesteśmy bardzo często zaczepiani przez kibiców i przez ludzi z innych krajów, ale nie jest to męczące, raczej są to miłe sytuacje. Pokoje są normalne, typowo turystyczne. Musimy przyznać, że cieszymy się, że w tym roku trafiliśmy do tego hotelu w Bułgarii. Zawsze mieszkaliśmy w innym, o wiele starszym i dużo bardziej brudnym miejscu, z okrojoną kuchnią. W tym roku jest to standard, który jest w zupełności wystarczający. Nie ma wielkich luksusów, ale jest zupełnie w porządku i jesteśmy zadowoleni.
A z kim jesteś w pokoju?
W pokoju jestem z Bartkiem Kwolkiem, naszym młodym przyjmującym. Jest w porządku, dogadujemy się, nie mamy ze sobą problemu. Już powtarzałem gdzieś, że dla mnie ważne jest to, żeby druga osoba nie chrapała i Bartek właśnie śpi po cichu i dla mnie jest to bardzo na rękę, bo lubię się wysypiać przed meczami.
Ty byłeś chyba wcześniej z Mateuszem Miką w pokoju jak dobrze pamiętam? On chrapał?
Tak Mateusz Mika mocno chrapał i bardzo mi to przeszkadzało. Musiałem go budzić po kilka razy w nocy, żeby przekręcał się z boku na bok, żebym ja mógł dokończyć swoje spanie.
A jak ty się czujesz na tym turnieju? Była kontuzja. To już wszystko za tobą, jesteś odbudowany w pełni? Widać to też trochę, że z meczu na mecz, przy dobrych przyjęciach, wzrastasz trochę.
Rzeczywiście nie byłem pewien czy zdążę dojść do formy po kontuzji. Nie byłem pewien, czy będą grał w ogóle w tym turnieju. Miałem duże obawy. W tej chwili czuję się już bardzo dobrze i każde dobre zagranie nakręca mnie, i sprawia mi tym więcej przyjemności, bo praktycznie nie brałem udziału przez dużą cześć przygotowań. Także cieszę się, że mam okazję być na boisku i sprawiać radość i sobie, i ludziom którzy oglądają te mecze.
Niewiele jest w kadrze osób, które pamiętają sukces sprzed czterech lat, ale gdzieś w rozmowie między wami przewija się ten temat, że jednak jesteście mistrzami świata? Czy mówicie o tym tylko w kontekście, że inni chcą pobić mistrza świata?
Szczerze mówiąc nie wracamy teraz w trakcie turnieju do poprzednich mistrzostw świata. To jest historia, która jest już zamknięta. Piękna historia, o której oczywiście pamiętamy, kiedy siedzimy w domu przy herbatce, ale teraz jest nowy turniej. Jesteśmy nowym zespołem. Mamy nowe cele. Mamy dużo młodszą drużynę, o czym już wcześniej wspomniałem i musimy tworzyć zupełnie inną atmosferę na boisku, i zupełnie inaczej podchodzić do spotkań.
Młodzi chyba dobrze wkomponowali się w tą drużynę. Często ich poklepujecie, podpowiadacie jak, co, gdzie?
Tak. Taka jest nasza rola, że musimy tym doświadczeniem szczególnie w tych trudnych chwilach pomagać młodszych chłopakom. Oni brali udział choćby niedawno w mistrzostwach świata juniorów, ale ten ciężar, który się nosi na plechach w takim turnieju, a w turnieju seniorskim jest zupełnie inny, dlatego w niektórych momentach, kiedy szczególnie zaczyna się coś sypać, to my musimy uśmiechem lub dobrym słowem pomóc im i iść w jednym kierunku.