Kiedy do gry wszedł Rafał Trzaskowski, było już wiadomo, że wojna będzie się rozgrywała pomiędzy PO i PiS z trzecim kandydatem, który nie ma żadnej szansy. Można gratulować wyniku Szymonowi Hołowni i Krzysztofowi Bosakowi, ale gra toczy się pomiędzy dwoma "molochami" - ocenił w poniedziałek Paweł Kukiz, lider Kukiz'15.

REKLAMA

Jak poinformowała w poniedziałek Państwowa Komisja Wyborcza, na podstawie danych z 99,78 proc. obwodów w niedzielnych wyborach prezydenckich ubiegający się o reelekcję prezydent Andrzej Duda zdobył 43,67 proc., a kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski - 30,34 proc.

Na kolejnych miejscach znaleźli się: Krzysztof Bosak - 6,75 proc. (1 mln 300 tys. głosów); Władysław Kosiniak-Kamysz - 2,37 proc. 457 tys.; Robert Biedroń - 2,21 proc. (425 tys.). Kolejni kandydaci uzyskali poniżej 0,3 proc.

Kiedy do gry wszedł Trzaskowski, było już wiadomo, że wojna będzie się rozgrywała pomiędzy Platformą Obywatelską i PiS-em z trzecim kandydatem w tle, który oczywiście nie ma żadnej szansy na wejście do II tury, tak jak ja nie miałem takiej szansy w 2015 roku - ocenił Paweł Kukiz. Dodał, że różnice pomiędzy pozostałymi kandydatami były już bez znaczenia.

Pytany, jak ocenia wynik prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza, którego w tej kampanii poparł i z którym jego ugrupowanie tworzy, z ludowcami, klub Koalicji Polskiej, odpowiedział, że był on słaby. Wynik był kiepski, słaby, ale tak było w przypadku wszystkich pozostałych kandydatów - powiedział.

Jeżeli można komuś gratulować, to można gratulować wyniku Szymonowi Hołowni i Krzysztofowi Bosakowi, ale to też nie są rzeczy, które mogą cokolwiek zmienić, bo gra się toczy pomiędzy dwoma molochami - podkreślał lider Kukiz'15.

Jak dodał, "podstawową sprawą, którą trzeba zrobić, to jest uniemożliwienie manipulacji, nakręcania opinii publicznej sondażami i robienia z polityki talk show". To nie jest talk show; to są poważne sprawy, które wpływają na losy prawie 40 mln ludzi - mówił.