Niektórzy przylecieli do Paryża specjalnie na to spotkanie, inni chcieli zobaczyć reprezentację narodową w mieście, które jest ich domem. Pierwszy mecz polskich siatkarek na igrzyskach olimpijskich był ważny nie tylko dla naszych zawodniczek, ale również dla kibiców - pisze w korespondencji z Paryża Nicole Makarewicz, nasza wysłanniczka na igrzyska olimpijskie.
W Paryżu w końcu zaświeciło słońce. Po dwóch dniach igrzysk olimpijskich pełnych deszczu wielbiciele sportu, którzy przyjechali do francuskiej stolicy z całego świata, nareszcie mogli pokazać narodową dumę bez obawy, że przywiezione przez nich gadżety przemokną. Korzystali z tego również nasi rodacy.
Biało-czerwone szaliki, kapelusze i wianki były widocznie w rzece ludzi zmierzającej do Arena Paris Sud 1, gdzie rozgrywany był mecz Polska - Japonia. Na odzież w barwach narodowych postawiła Magda ze Szczecina, dla której igrzyska były pretekstem do rodzinnego spotkania. Na mecz wybrała się z synem, który na co dzień mieszka pod Londynem i córką, która żyje w Poznaniu.
Połowa tej ekipy to Chemik Police. Przyjechałam je zobaczyć, bo teraz rozjeżdżają się po Polsce i po świecie, ale będziemy im kibicować. Znałam te dziewczyny z hali w Szczecinie. Niech chemiczki wiedzą, że gdziekolwiek są, będę im kibicować - mówiła i podkreślała, że Paryż odwiedza ze względu na ten mecz.
Szczecinianka liczy na to, że z Francji siatkarki przywiozą medal. Obiecałam mojej przyjaciółce, że jak będą grały finał, to znowu przyjadę do Paryża - zaznaczyła.
Mamy Korneluk, wszyscy już leżą - ocenia inny kibic i dodaje: To będzie jeden ze złotych medali, który będziemy mieli.
Nic dziwnego, że po spotkaniu nastroje polskich kibiców były równie dobre. Udało nam się przecież odnieść pierwsze zwycięstwo w turnieju olimpijskim pań od 16 lat (ostatnią wygraną było zwycięstwo nad Wenezuelą 3:0), a przecież rywal był z najwyższej półki.
Japonki - ku uciesze licznie zgromadzonych w hali kibiców tej drużyny - okazały się lepsze w pierwszym secie. W kolejnych partiach Polki miewały gorsze momenty, ale w decydujących chwilach grały precyzyjnie i - co najważniejsze - skutecznie. Polska - Japonia 3:1. Ten wynik zapisuje się na kartach historii, a kibice mogą się cieszyć z tego, że byli tej historii częścią.
Było wspaniale, dziewczyny walczyły do końca - powiedziała mi po meczu Polka, która od lat mieszka w Paryżu. Na mecz przyjechała z mężem Francuzem i dziećmi. Wszyscy byli w biało-czerwonych barwach.
Pierwszy set nie udał się kompletnie, aczkolwiek następne trzy były rewelacyjne. Ostatnia piłka jeszcze lepsza, bo to był as (Martyny Czyrniańskiej - przyp. RMF FM) - podkreślał z kolei Mariusz. Dla niego i jego dzieci spotkanie Polska - Japonia było pierwszym siatkarskim meczem, który oglądali na żywo.
Rodzina na co dzień bardziej interesuje się piłką nożną. Na meczach siatkarskich jest więcej zabawy, to taka imprezka. Był DJ, DJ-ka, różne atrakcje. Dzieciaki były zadowolone - opowiadał i wskazał na moment, gdy w hali poleciała piosenka "Wavin' Flag", czyli utwór, który był hymnem promocyjnym Coca-Coli przed mundialem w RPA i stał się międzynarodowych hitem. Przy tej piosence wszyscy kibice posiadający flagi zaczęli nimi wymachiwać. Zrobiło się wtedy naprawdę kolorowo, bo oprócz biało-czerwonych barw Polski i Japonii widać było też flagi Brazylii, Francji czy Stanów Zjednoczonych. Jeżeli ktoś nie był na siatkówce nigdy, to bardzo polecam, bo to super wydarzenie - podkreślił.
Zwycięstwo nad Japonią sprawia, że jesteśmy na najlepszej drodze do awansu do ćwierćfinału. Aby być pewnym zwycięstwa, Polki muszą wygrać z Kenią, która - biorąc pod uwagę wszystkie rankingi - jest zespołem znacznie odstającym od reszty drużyn znajdujących się w naszej grupie.
Awans na igrzyska jest kolejnym dowodem na odrodzenie żeńskiej siatkówki w naszym kraju. Czy zatem ta generacja siatkarek może dać kibicom tyle radości, co pokolenie Małgorzaty Glinki, Katarzyny Skowrońskiej czy Doroty Świeniewicz? Wydaje mi się, że tak, szczególnie po brązowym medalu Ligi Narodów. Mamy drużynę, możemy zdobyć medal. Byłoby miło, gdyby to było złoto. Jeżeli Polacy i Polki zdobędą medale w siatkówce, to będziemy mieli paryski sen - ocenia Mariusz.
Korespondencja z Paryża