Francuskie siły specjalne i inne jednostki wojskowe mogą uzyskać zezwolenie na przekraczanie granicy ukraińskiej - donosi "Le Monde". Doniesienia francuskiego dziennika pokrywają się z niedawnymi słowami prezydenta Emmanuela Macrona, który nie wykluczył konieczności wysłania w przyszłości do Ukrainy zachodnich wojsk lądowych.
W ostatnich dniach światowe media rozgrzała wypowiedź prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który na początku tego tygodnia - po zorganizowanej w Paryżu międzynarodowej konferencji w sprawie wsparcia Ukrainy - powiedział, że "należy zrobić wszystko, co trzeba, by Rosja nie mogła wygrać tej wojny".
Nie ma dzisiaj konsensusu, by wysłać w sposób oficjalny i otwarty wojska lądowe do Ukrainy, ale w przyszłości niczego nie można wykluczyć - stwierdził francuski przywódca.
Zdaniem wielu francuskich mediów, ta wypowiedź jest wyraźną zmianą strategii Macrona wobec Rosji, przynajmniej w sferze werbalnej. Przypomnijmy, że kiedy Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę, zachodni przywódcy powtarzali, że w żadnym wypadku nie wyślą tam swoich żołnierzy. Mogło to dać Władimirowi Putinowi poczucie bezkarności.
Słowa francuskiego prezydenta nie spotkały się jednak z szerokim poparciem. Pomysł wysłania swoich wojsk do Ukrainy odrzuciły władze krajów Unii Europejskiej, m.in. Polski, Niemiec, Szwecji i Włoch, a także Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych; do sprawy odniósł się również szef NATO Jens Stoltenberg, który powiedział, że Sojusz Północnoatlantycki nie planuje takich kroków.
Co ciekawe, minister spraw zagranicznych Francji Stéphane Séjourné również stwierdził w wywiadzie dla France Info, że Paryż nie zamierza wysyłać swoich wojsk na Ukrainę. Francuzi nie będą umierać za Ukrainę - stwierdził.
Okazuje się jednak, że zachodni wojskowi w Ukrainie już są. Przekazał to najpierw we wtorek brytyjski dziennik "Financial Times", dzień później doniesienia potwierdził niemiecki "Bild", a w piątek - francuski "Le Monde".
W artykule opublikowanym na łamach francuskiej gazety czytamy, że obecność w Ukrainie agentów zachodnich służb jest "oczywistym faktem nieodłącznie związanym z prowadzeniem wojny". Dziennik wspomniał m.in. o tajnym personelu dyplomatycznym, "doradcach" stacjonujących w kwaterze głównej ukraińskiej armii czy różnego rodzaju siłach specjalnych.
Wszystkie państwa sojusznicze są obecne w Ukrainie. To nie są jednostki wojskowe, ale np. przedstawiciele służb wywiadowczych - powiedziało "Le Monde" ukraińskie źródło dyplomatyczne.
Paryż oficjalnie zaprzecza obecności swoich wojsk w Ukrainie. Według "Le Monde", na terytorium Ukrainy przebywają jednak pracownicy Generalnej Dyrekcji Bezpieczeństwa Zewnętrznego (DGSE), czyli francuskiej agencji wywiadu wojskowego i strategicznego.
Dziennik zapewnia, że francuskie siły specjalne, których żołnierze nie są tajnymi agentami, nie przekraczają granicy z Ukrainą; w celu szkolenia ukraińskich żołnierzy lub kontroli dostaw broni przyjeżdżają do krajów sąsiednich.
Ale teraz - jak pisze "Le Monde" - "w centrum francuskiego myślenia znajduje się pomysł umożliwienia instruktorom przekraczania granicy ukraińskiej, potencjalnie z innymi jednostkami konwencjonalnymi".
Dziennik zauważył, że to rozwiązanie nie oznacza masowego rozmieszczenia wojsk, ale przede wszystkim ma być sposobem na postawienie Rosji przed "strategicznym dylematem".
Chodzi o to, że obecność żołnierzy z Francji lub innych krajów w naziemnych obiektach obrony powietrznej może potencjalnie zapewnić bezpieczeństwo niektórych obszarów Ukrainy i poważnie ograniczyć ataki rosyjskiej armii. Może to mieć znaczenie również wtedy, gdy Ukrainie zostaną dostarczone amerykańskie myśliwce wielozadaniowe F-16.
Oliwy do ognia dolał dziennik "Le Figaro", który poinformował, że 7 marca Emmanuel Macron spotka się z przywódcami wszystkich sił politycznych we Francji w celu omówienia ewentualnego wysłania wojsk lądowych na Ukrainę. Zaproszenia z Pałacu Elizejskiego na spotkanie - zdaniem gazety - zostały już rozesłane.