Skrajnie konserwatywny republikanin Jim Jordan po raz trzeci przegrał głosowanie, w którym rozpatrywano jego kandydaturę na stanowisko spikera Izby Reprezentantów. To oznacza dalszy ciąg trwającego od trzech tygodni paraliżu prac Kongresu, który nie jest w stanie uchwalić dodatkowych funduszy na pomoc dla Ukrainy i Izraela.
Izba znów nie będzie w stanie odpowiedzieć na prośby prezydenta Joe Bidena, który chce 100 miliardów dolarów, z czego znaczna część ma zostać przeznaczona na pomoc militarną i humanitarną dla ogarniętych konfliktem Ukrainy i Izraela.
To już trzeci tydzień roboczy, gdy w Kongresie trwa pat wywołany brakiem spikera. Sprzeciw wobec kandydatury Jordana narasta. W trzeciej rundzie otrzymał on jedynie 194 głosy, zaś przeciwko niemu głosowało 25 - o trzech więcej niż dzień wcześniej - polityków jego własnej partii, którzy poparli innych kandydatów. Najwięcej głosów otrzymał lider będących w mniejszości Demokratów, Hakeem Jeffries - 210, lecz żaden kandydat nie uzyskał wymaganej większości.
Republikanie musieli po raz kolejny zdecydować, czy Jim Jordan dalej pozostanie ich kandydatem. Kongresmen przegrał w tajnym głosowaniu i ostatecznie wypadł z wyścigu o fotel spikera.
Wciąż dyskutowana jest też możliwość tymczasowego nadania pełnych uprawnień p.o. spikera Patrickowi McHenry'emu. To umożliwiłoby wznowienie prac legislacyjnych i uchwalenie budżetu oraz pakietów środków na pomoc Ukrainie i Izraelowi.
Sam Jordan jest zdeklarowanym przeciwnikiem dozbrajania Ukrainy. Uważa się go też za istotną postać w świcie Donalda Trumpa. Jim Jordan miał być także istotnym graczem w podejmowanych przez byłego prezydenta USA próbach negowania zwycięstwa Joe Bidena w wyborach z 2020 roku.
Zamieszanie polityczne w Stanach Zjednoczonych trwa od 3 października, gdy poprzedni spiker Izby Reprezentantów Kongresu USA Kevin McCarthy został przedwcześnie usunięty ze stanowiska - był to pierwszy taki przypadek w historii USA.
Prawicowy republikański kongresman Matt Gates oskarżył McCarthy'ego o zawarcie "tajnego porozumienia" z prezydentem Joe Bidenem w sprawie nowego finansowania Ukrainy. Miało to rzekomo nastąpić po tym, jak spiker przedstawił program mający zapobiec zawieszeniu działalności administracji rządowej.
Pat w Kongresie wciąż trwa, a sam McCarthy przyznał dziś, że jest zaniepokojony kierunkiem, w którym zmierza Izba.