Papież Franciszek spotkał się w środę z żonami dwóch ukraińskich oficerów z pułku Azow, którego żołnierze bronią się obecnie na terenie stalowni Azowstal w Mariupolu. Młode Ukrainki napisały w ostatnich dniach do papieża i w odpowiedzi otrzymały zaproszenie na audiencję generalną - wyjaśniła Ansa.
Do spotkania doszło na zakończenie audiencji na placu Świętego Piotra. Kobiety podeszły do papieża.
Ansa podała, że do Watykanu przybyły Kateryna Prokopenko, żona dowódcy Denysa Prokopenko i Julia Fedosiuk, żona oficera Arsenija Fedosiuka. Ich obecność, jak podkreślono, miała przede wszystkim charakter humanitarny ze względu na sytuację, jaka panuje na terenie zakładu metalurgicznego w Mariupolu.
Kateryna es la mujer del comandante Denis Prokopenko y Yuliya del soldado Arseniy Fedosivk.Sus maridos pertenecen al regimiento #Azov y combaten en #Azovstal Han pedido ayuda al #Papa para salvar la vida de todos los soldados.#Mariupol #Ukraine #Vatican @COPE @TRECE_es pic.twitter.com/HibhTM6zcy
evaenlaradioMay 11, 2022
Przed kilkoma dniami papież otrzymał list z prośbą o podjęcie działań na rzecz ewakuacji i uratowania przebywających tam ludzi.
Kobiety powiedział dziennikarzom w Watykanie: "papież powiedział, że będzie modlić się za nas i że zrobi wszystko, co możliwe".
Poprosiłyśmy, by przyjechał na Ukrainę i by porozmawiał z Putinem, by odszedł - dodały kobiety. Następnie wyjaśniły, że papież "nie odpowiedział; powiedział, że będzie się za nas modlić".
Mam nadzieję, że wszyscy przeżyją, a my zrobimy wszystko, co możliwe, by uratować ich życie - zaznaczyła Kateryna Prokopenko.
Julia Fedosiuk stwierdziła zaś: w zakładzie Azowstal "zginęło wielu ludzi, a my nie mogliśmy ich pochować zgodnie z tradycją chrześcijańską".
Poprosiłyśmy papieża, aby pomógł nam, aby powstały korytarze, by ludzie mogli wyjść z Azowstalu w Mariupolu - dodała.
Ukrainki uznały spotkanie z Franciszkiem za "historyczne".
Mamy nadzieję, że to pomoże uratować naszych mężów, żołnierzy, którzy są w Azowstalu w Mariupolu. Mamy nadzieję, że spotkanie da nam szansę uratowania ich życia - zaznaczyły kobiety.
Opisały to, co dzieje się w zakładzie metalurgicznym: Nie mają tam jedzenia, wody, lekarstw i opieki medycznej. Sytuacja jest straszna. Także woda w rurach kończy się.
Nie możemy siedzieć i patrzeć na te straszne wiadomości. Codziennie umiera jeden, dwóch rannych żołnierzy - powiedziały.
Według relacji kobiet jest tam około 600-700 rannych żołnierzy, którzy muszą być natychmiast ewakuowani na leczenie.