Od 10 do nawet kilkunastu procent przewagi ma tej chwili Hillary Clinton nad Donaldem Trumpem. Wszystkie ostatnie sondaże wskazują, że gdyby wybory odbyły się dziś, to 45. prezydentem Stanów Zjednoczonych zostałaby kandydatka demokratów.
Sondaż dla NBC i dziennika "Wall Street Journal" wskazuje, że Clinton ma poparcie 46 procent ankietowanych a Donald Trump 35 procent. Miliarder ma też inny problem - swoje poparcie dla niego wycofują także prominentni politycy partii republikańskiej.
Republikanie obawiają się, że stracą przez Trumpa większość na Kapitolu. W tej chwili dominują w obu izbach Kongresu: w Senacie, gdzie mają 54 miejsca (44 należą do demokratów) i w Izbie Reprezentantów, gdzie przeważają większością 247 do 186 mandatów. Jeżeli po listopadowych wyborach te proporcje się odwrócą, to republikanie nie będą mieli większego wpływu na amerykańską politykę. Tego się obawiają.
Lider republikańskiej większości w Izbie wezwał nawet kongresmenów, aby skupili się na walce o własną reelekcję. Niektórzy wciąż wskazują, że Donald Trump powinien zrezygnować z tego wyścigu. Uważają, że kandydatem na prezydenta powinien wówczas zostać Mike Pence, który jest obecnie kandydatem na wiceprezydenta.
Wybory w USA już 8 listopada. Wówczas dowiemy się, kto będzie nowym lokatorem w Białym Domu.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
(mpw)