"W trakcie całej mojej pracy zawodowej, nigdy nie przekroczyłem przepisów prawa, ani przysługujących mi uprawnień" - napisał w liście do swoich przełożonych w Polskim Górnictwie Naftowym i Gazownictwie Andrzeja Parafianowicza. Do oświadczenia jednego z "bohaterów" afery taśmowej, ujawnionej przez tygodnik "Wprost', dotarł nasz dziennikarz.
Parafianowicz przekonuje, że nigdy nie wpływał, ani nie próbował wpływać na kontrole, prowadzone przez organy skarbowe. Jak zapewnił, dotyczy to również postępowania kontrolnego wobec żony pana Sławomira Nowaka. Potwierdzeniem - jak dodał - ma być wczorajszy komunikat resortu finansów, w którym stwierdzono, że w tym przypadku od momentu podjęcia decyzji o rozpoczęciu kontroli, aż do jej zakończenia, nie stwierdzono prób wywierania nacisku na jej przebieg.
Wiceszef PGNiG twierdzi też, że podczas rozmowy nie naruszył interesów spółki, w której zarządzie zasiada i nie ujawnił żadnej tajemnicy. Ddotyczy to też - jak czytamy w oświadczeniu, postępu prac przy budowie gazoportu. Wszystkie przekazane przeze mnie informacje były powszechnie znane i wielokrotnie podawane przez media - napisał Parafianowicz. Dodał, że oczekuje pilnego zakończenia postępowania prowadzonego przez prokuraturę.
Parafianowicz to były wiceminister finansów, a obecnie wiceszef PGNiG. W lutym został nagrany razem z byłym ministrem transportu Sławomirem Nowakiem, gdy rozmawiali w restauracji o finansach żony byłego już polityka Platformy Obywatelskiej. Śledztwo w tej sprawie prowadzi już warszawska prokuratura.
Szanowni Państwo
w związku z zaistniałą sytuacją medialną dotyczącą mojej osoby niniejszym oświadczam, że w swoim działaniu jako członek Zarządu PGNiG S.A. nigdy nie naruszyłem interesów Spółki oraz nie ujawniłem żadnych informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa - dotyczy to także postępu prac przy budowie tzw. gazoportu. Wszystkie przekazane przeze mnie informacje były powszechnie znane i wielokrotnie podawane przez media. Jednocześnie oświadczam, że w żadnym przypadku nie wywierałem ani nie próbowałem wywierać wpływu na tok prowadzonych kontroli prowadzonych przez organy skarbowe - dotyczy to również postępowania kontrolnego wobec żony p.Sławomira Nowaka. Potwierdzenie tego znajduje się we wczorajszym oficjalnym komunikacie Ministerstwa Finansów, w którym stwierdzono, iż w tym przypadku od momentu podjęcia decyzji o rozpoczęciu kontroli aż do jej zakończenia, nie stwierdzono prób wywierania nacisku na jej przebieg. Informuję, iż oczekuję pilnego zakończenia postępowania prowadzonego przez właściwe organy prokuratury. Oświadczam również, iż w trakcie całej mojej pracy zawodowej nigdy nie przekroczyłem przepisów prawa ani przysługujących mi uprawnień.
Z poważaniem
Andrzej Parafianowicz
Opublikowana przez "Wprost" rozmowa Nowaka z Parafianowiczem trwa około 25 minut. Były minister transportu opowiada m.in. o swoich obawach związanych z kontrolą skarbową u jego żony. Najgorszy scenariusz dla mnie jest taki, k..., że w całym tym moim bałaganie jeszcze zaczną z nas robić, k..., nie wiem, oszustów - mówi wzburzony.
Poprosiłem o spotkanie, bo mam prośbę, problem. Aktualnie do mojej żony wchodzi kontrola z Urzędu Skarbowego. Chcą ją trzepać. Cały 2012 r. Chcą najpierw wziąć rachunek bankowy [...] Mam nadzieję, że to dotyczy tylko jej działalności, a nie będą chcieli crossować tego z moim rachunkiem. [...] Bo ona jedzie od paru lat na stracie, potężnej - mówi po kilku minutach od rozpoczęcia spotkania Sławomir Nowak. Jego żona Monika, o której mowa, prowadzi gabinet dentystyczny. Ja to wszystko wiem... ale... bo ja z urzędu kontroli skarbowej, to już odkryliśmy bardzo dawno. UKS, komputery wyrzuciły [...]. Zablokowałem to - odpowiada Nowakowi Andrzej Parafianowicz.
Najgorszy scenariusz dla mnie jest taki, k..., że w całym tym moim bałaganie jeszcze zaczną z nas robić, k..., nie wiem, oszustów - mówi o możliwych konsekwencjach kontroli skarbowej u swojej żony Sławomir Nowak. Mój znajomy przegląda księgi i mówi: źle to wygląda - dodaje.
Parafianowicz odradza mu wizytę u wiceministra finansów Jacka Kapicy i deklaruje, że sam spróbuje mu pomóc. Background trzeba znać, może się okazać, że to rutynówka - uspokaja. Nowak jest jednak innego zdania. Oni dobrze wiedzą, kogo kontrolują. Sama naczelniczka się podpisała na tym piśmie, podała telefon do siebie, że jakby coś. Monika z nią rozmawiała, więc na pewno - podkreśla. Nowak mówi też o tym, w jaki sposób wypełniał swoje oświadczenia majątkowe. Wpisywałem oszczędności. Tak naprawdę nigdy się tym nie zajmowałem za bardzo. I spod dużego palca raz 100, raz 80 wpisałem - ujawnia.
To kwestia tego, kto ma jakie intencje. Jak przychodzą z intencją doje..., nie, to jesteśmy ugotowani. Ja mam teraz tak w domu [...] autentycznie [się] o nią boję, k.., dzisiaj. Lecę do Gdańska na wieczór, żeby tam trochę z nią posiedzieć, bo ona jest po prostu przerażona - mówi o swojej żonie Nowak. Dodaje, że obawia się ona tego, iż może nawet trafić do więzienia.
Prokuratura Apelacyjna w Warszawie poinformowała wczoraj, że Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wszczęła śledztwo ws. rozmowy między Parafianowiczem a Nowakiem.
W związku z kolejnym medialnym atakiem na moją osobę, a przez to także na Platformę Obywatelską, nosząc się już od pewnego czasu z zamiarem zakończenia działalności politycznej, w dniu dzisiejszym złożyłem rezygnację z członkostwa w partii Platforma Obywatelska - napisał również wczoraj w specjalnym oświadczeniu Sławomir Nowak.
Jest też drugi wątek rozmowy Nowaka z Parafianowiczem. Były wiceminister finansów nie mówił prawdy w sprawie gazoportu - twierdzi resort skarbu. Z taśm wynika, że gazoport w Świnoujściu ma zostać oddany dopiero "jesienią 2015 roku, a na mieście mówią coś o 2017 roku ", czyli ze sporym opóźnieniem.
Według Ministerstwa Skarbu inwestycja najpewniej zostanie ukończona na przełomie tego i przyszłego roku. Samo zakończenie budowy nie oznacza jednak uruchomienia gazoportu, bo potrzebne są jeszcze trwające co najmniej kilka miesięcy testy.
Resort skarbu twierdzi, że inwestycja w całości ruszy w przyszłym roku. Ministerstwo nie precyzuje jednak kiedy dokładnie, najwyraźniej bojąc się opóźnień.
(mpw)