Burzliwa i pełna oskarżeń dyskusja, a na koniec głosowanie. Tak wyglądały sejmowe prace nad zaproponowanym przez PiS projektem uchwały o zarządzeniu referendum ogólnokrajowego w sprawie relokacji migrantów. Sejm ostatecznie przyjął uchwałę o referendum. To oznacza, że zaakceptowano termin (15 października) i treść pyta, które padną w czasie referendum.

REKLAMA

Zgodnie z nowelizacją ustawy, którą podpisał wczoraj prezydent Andrzej Duda, referendum może się odbyć w dniu wyborów.

Nowelizacja ustawy o referendum ogólnokrajowym zmienia przepisy tak, by referendum krajowe mogło odbyć się w tym samym terminie, kiedy wybory prezydenckie, parlamentarne lub do Parlamentu Europejskiego. Ujednolicone zostają godziny głosowania. Referendum będzie mogło odbyć się w godzinach między 7 i 21.

Za przyjęciem uchwały o zarządzeniu referendum ogólnokrajowego głosowało 234 posłów, 210 było przeciw, a 7 wstrzymało się od głosu. Większość bezwzględna konieczna do przyjęcia uchwały wynosiła 226 głosów.

Uchwała Sejmu o zarządzeniu referendum ogólnokrajowego została przygotowana na podstawie wniosku rządu, który trafił do Izby w poniedziałek. W uchwale wyznaczono termin referendum na 15 października.

Projekt uchwały sejmowej komisji ustawodawczej ws. referendum reprezentował poseł PiS Marek Ast. Propozycję uchwały komisja przygotowała na podstawie wniosku rządu, który Sejm przyjął w czwartek rano. Projekt - w formie opracowanej przez komisję - ma pięć artykułów. W projekcie znajduje się termin referendum - 15 października oraz cztery pytania referendalne w brzmieniu sformułowanym we wniosku rządu, zapowiadane wcześniej przez polityków PiS.

Głosowanie w Sejmie poprzedziła gorąca dyskusja.

"Października piętnastego pogonimy Kaczyńskiego" - skandowali posłowie opozycji w trakcie burzliwej debaty.

"O przeprowadzeniu referendum w dniu wyborów przemawiają kwestie ekonomiczne. Takie referendum będzie dużo tańsze dla podatników" - tłumaczył przed głosowaniem przedstawiciel wnioskodawców, Marek Ast z Prawa i Sprawiedliwości i dodawał mówiąc do przedstawicieli opozycji "nie bójcie się suwerena i zagłosujcie za referendum".

"To nie będzie żadne referendum. To będzie próba ominięcia przepisów dotyczących finansowania wyborów" - przekonywał z kolei Borys Budka z PO i dodawał, że jedyne pytanie referendalne brzmi tak naprawdę: "czy chcesz odsunąć najbardziej szkodliwe rządu po 1989 roku od władzy?".

"Października piętnastego pogonimy Kaczyńskiego" - skandowali posłowie opozycji w trakcie burzliwej debaty poprzedzającej głosowanie.

Posłanka Joanna Mucha z PO poinformowała także w czasie drugiego czytania, że jej klub złożył poprawkę o przesunięcie terminu referendum na 12 listopada - czyli już po wyborach, gdy udział w dyskusji na temat migrantów nie będzie zakłócany przez agitację wyborczą.

Cztery pytania w referendum

Między piątkiem 11 sierpnia, a poniedziałkiem 14 sierpnia przedstawiciele rządu i Prawa i Sprawiedliwości prezentowali cztery pytania, które pojawią się na referendum dotyczącym relokacji migrantów.

Pierwsze pytanie brzmi: "Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?".

Drugie: "Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?".

Trzecie: "Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?".

Czwarte: "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?".

O co chodzi w sporze o migrantów?

Unijne porozumienie zakłada między innymi tzw. "obowiązkową solidarność". Zgodnie z propozycją Szwecji, która obecnie przewodzi Unii, państwa będą miały trzy możliwości: będą mogły przyjąć migrantów, zapłacić za nieprzyjętych albo zdecydować się na tzw. pomoc operacyjną.

To właśnie kwestia przymusowości jest najczęściej podnoszona przez polski rząd. Solidarność jednak choć "obowiązkowa" nie oznacza, że Polska byłaby realnie zmuszona do wyboru z którejś z trzech powyższych opcji.

Według zaproponowanych przez UE mechanizmów od zasady solidarności można się bowiem odwołać, pod warunkiem, że kraj, który to uczyni przyjął już dużą liczbę uchodźców.

Dokładnie w takiej sytuacji jest Polska, w której przebywa około 2,5 miliona Ukraińców uciekających przed wojną.

"Jak rozumiem, pojawiły się pytania dotyczące ostatniej propozycji prezydencji szwedzkiej dotyczącej rozporządzenia w sprawie zarządzania azylem i migracją. Wyjaśnię: obowiązkowej relokacji nie było, nie ma i nie będzie w naszej propozycji".