"Ten film jest arcydziełem" - mówi o "Strefie interesów" Jonathana Glazera szef Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Radosław Śmigulski. W rozmowie z korespondentem RMF FM Pawłem Żuchowskim przyznaje również, że liczy na 2 lub 3 Oscary dla tej polsko-brytyjsko-amerykańskiej koprodukcji.
Nakręcona w Polsce "Strefa interesów" w reżyserii Jonathana Glazera zdobyła 5 oscarowych nominacji. Walczy o statuetki w kategoriach: "najlepszy film", "najlepszy reżyser", "najlepszy scenariusz adaptowany", "najlepszy film międzynarodowy" i "najlepszy dźwięk".
Polską producentką "Strefy interesów" jest Ewa Puszczyńska - znana m.in. ze współpracy z Pawłem Pawlikowskim przy "Idzie" i "Zimnej wojnie". Za zdjęcia odpowiada Łukasz Żal.
"Strefa interesów" w wyjątkowy sposób podchodzi do tematu Holokaustu. Pokazuje codzienne, prywatne życie komendanta niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau Rudolfa Hössa i jego rodziny. Widzimy rodzinne spotkania przy stole, beztrosko bawiące się dzieci i wycieczki nad rzekę.
"To porażające studium banalności zła, w którym nigdy nie jesteśmy świadkami ludobójstwa ani obozowej rzeczywistości. Wszystko, co brutalne, od czego chce się odwrócić wzrok, zostaje wypchnięte poza dom Rudolfa i Hedwigi, hermetycznie zamknięte poza ich codziennym życiem. Rodzinną sielankę tylko od czasu do czasu zakłóca dym z pobliskich kominów obozu" - podkreśla polski dystrybutor obrazu, Gutek Film. Odgłosy obozowe rzeczywistości rozgrywającej się tuż za płotem - m.in. krzyki i strzały - słychać czasem w domu i pięknym ogrodzie Hössów.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Ten film dotyczy historii, dzieje się w czasach, które są za nami, natomiast jest filmem absolutnie uniwersalnym - zwraca uwagę szef PISF-u Radosław Śmigulski. Wystarczy zamknąć oczy, wystarczy obudować się murem i zło może się dziać - podkreśla.
Śmigulski liczy na to, że "Strefa interesów" zostanie doceniona za dźwięk i reżyserię oraz zgarnie Oscara dla najlepszego filmu międzynarodowego. Przyznaje jednocześnie, że pokonanie "Oppenheimera" w kategorii "najlepszy film" jest mało prawdopodobne.
Ten film pokazuje piękną rodzinę, która w sposób zupełnie standardowy, pełen miłości, pełen piękna, po prostu sobie żyje. Natomiast to, co budzi niepokój, przeraża, to elementy, z których zdajemy sobie sprawę historycznie - mówi o "Strefie interesów" szef PISF. Widzimy kominy, słyszymy dźwięki, widzimy ubrania, które są przynoszone przez służbę. Ubrania, które zabrano małym dzieciom, które zostały zamordowane za płotem. Zderzenie sielanki niemieckiej rodziny z rzeczywistością Holokaustu powoduje, że ten film jest arcydziełem - ocenia gość RMF FM.
Ceremonia wręczenia Oscarów to jest ten moment, którym zamyka się sezon. To jest najważniejsze wydarzenie i pewne podsumowanie. Zbierają się tutaj najlepsi z całego świata - zwraca uwagę Radosław Śmigulski. Na pewno jest to moment, w którym oprócz samej celebry warto spojrzeć, co się wydarzyło w ostatnim roku, gdzie byliśmy, co się udało, co się nie udało, co jeszcze trzeba poprawić, tak, żeby w kolejnych latach być obecnym i wygrywać - zaznacza rozmówca Pawła Żuchowskiego.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
96. gala rozdania Oscarów odbędzie się w Dolby Theatre w Hollywood w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego. Jimmy Kimmel poprowadzi ją już po raz czwarty w swojej karierze.
Najwięcej - aż 13 nominacji do Oscara - zdobył w tym roku film "Oppenheimer" w reżyserii Christophera Nolana. Na drugim miejscu - 11 nominacji - są "Biedne istoty" Yorgosa Lanthimosa. Podium z 10 nominacjami zamyka "Czas krwawego księżyca" Martina Scorsese.
Zgodnie z tradycją, na oscarowej gali usłyszymy nominowane piosenki. Dwie z nich pochodzą z filmu "Barbie". "I'm Just Ken" zaśpiewa Ryan Gosling, a "What Was I Made For?" wykona Billie Eilish - zdobywczyni Oscara za "No Time to Die".
Na ceremonii usłyszymy również nominowany utwór z "Czasu krwawego księżyca" Martina Scorsese. "Wahzhazhe (A Song For My People)" wykonają Scott George i zespół Indian z plemienia Osedźów.
Galę uświetnią też 2 utwory z mniej znanych filmów. To "It Never Went Away" z dokumentu "Jon Batiste: amerykańska symfonia" (wykona ją Jon Batiste) oraz "The Fire Inside" z komediodramatu "Flamin' Hot: Smak sukcesu" (zaśpiewa ją Becky G).