Już wielu zawróciła w głowie, więc możliwe, że zdobędzie również Oscara. A taka się wydawała niepozorna, cichutka i skromniutka... Na kilka dni przed oscarową galą rozkładamy "Idę" na czynniki pierwsze w subiektywnym i stronniczym, ale też niepozbawionym dystansu i ironii alfabecie.

REKLAMA

A jak aktorstwo - ostatnia rzecz, o jakiej myśli odtwórczyni tytułowej roli, Agata Trzebuchowska. Zawsze zwraca uwagę, by nie nazywać jej aktorką, z dużym dystansem i luzem podchodzi też do wyróżnień, recenzji i propozycji ról - nawet takich jak ta od twórców hitowej "Gry o tron", którą kiedyś otrzymała.

B jak Brus-Wolińska Helena - krwawa stalinowska prokuratorka, która w haniebny sposób zapisała się w historii Polski. Pawlikowski poznał ją w Wielkiej Brytanii. W którymś z wywiadów przyznał, że nie tyle była ona pierwowzorem filmowej Wandy Gruz, co raczej pewną inspiracją do stworzenia fikcyjnej postaci.

C jak Chrystus - otwierająca film sekwencja scen z figurą Chrystusa powstała zupełnie przypadkowo. Według planów "Ida" miała się rozpoczynać od sceny z udziałem 3 zakonnic i... stracha na wróble. Pawlikowski zwrócił uwagę na figurę, bo podczas przygotowań jedna z członkiń ekipy krzątała się wokół niej z pędzelkiem w dłoni. Ida powtórzyła ten gest na ekranie.


D jak debiut - może trudno w to uwierzyć, ale Łukasz Żal - autor większości zdjęć do "Idy" debiutował pod okiem Pawlikowskiego. Wcześniej pracował przy reklamach i dokumentach, ale pierwszy raz zmierzył się z filmem pełnometrażowym.

E jak emocje negatywne - film budzi je od samego początku. Od premiery pojawiają się oskarżenia o antypolskość, antysemickość, antykatolickość itp. Twórcy już chyba do tego przywykli - cóż innego zresztą mogli zrobić. Autor tego tekstu też nie będzie zdziwiony, jeżeli z komentarzy poniżej dowie się, że jest Żydem, masonem, zdrajcą, ropiejącym wrzodem na zdrowej tkance narodu i generalnie najgorszego sortu pismakiem, skoro w ogóle pisze o "Idzie".

F jak finansowanie - w znaczącej części pochodzi z funduszy Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Możemy więc powiedzieć, że wszyscy - zwolennicy, przeciwnicy i ci, którzy "Idę" oraz polskie kino mają w nosie - nieświadomie zrzuciliśmy się na ten film. Jedna z organizacji prawicowych chciała niedawno wykorzystać ten fakt, by wprowadzić do czołówki napisy uściślające realia historyczne - PISF jednak zupełnie zignorował te żądania.

G jak Globy, Złote Globy - z gali rozdania tych nagród twórcy "Idy" wyszli z pustymi rękami. W pamięci wielu zostanie co najmniej niefortunna wypowiedź Pawła Pawlikowskiego, który po fakcie stwierdził, że cała impreza była do bani - nudna, sztuczna i w ogóle bez sensu. Nawet jeżeli założymy, że to miała być jakaś forma żartu to w ustach przegranego brzmiało to bardzo słabo.

H jak harakiri zawodowe - tak znajomi Pawła Pawlikowskiego opisywali jego plany nakręcenia "Idy" - czarno-białego filmu w nietypowym formacie, ze statyczną kamerą i z aktorami nieznanymi poza Polską.

I jak "Ida" - jakkolwiek pokrętnie by to nie brzmiało, "Ida" nie była "Idą" od samego początku. W dokumentach PISF z 2012 roku projekt Pawlikowskiego nosi tytuł "Siostra miłosierdzia". Ktokolwiek zdecydował o zmianie - chwała mu za to.

J jak jazz - odgrywa ważną rolę i w budowaniu klimatu filmu, i w życiu samej Idy, która przecież zakochuje się w granym przez Dawida Ogrodnika saksofoniście. Są tacy, którzy nie kupują ujazzowienia historii młodej zakonnicy i uznają je za pretensjonalną zagrywkę. Może mają trochę racji?

K jak kadry - są nietypowe pod wieloma względami. Czarno-białe, w rzadko stosowanym dziś formacie, komponowane z ogromną, momentami nawet drażniącą pieczołowitością. Dla jednych to czysta poezja i nawiązanie do najlepszych wzorców - dla innych kicz w czystej postaci.

L jak "Lewiatan" Andrieja Zwiagincewa - "dobry sąsiad" "Idy" i jej stary znajomy. Twórcy obydwu obrazów często spotykają się na rozdaniach nagród filmowych, bo walczą o nie w tych samych kategoriach. Tak będzie też na rozdaniu Oscarów.

M jak Małgośka Szumowska - to ona odkryła Agatę Trzebuchowską, a właściwie wypatrzyła ją w jednym z warszawskich lokali. Choć nieświadoma niczego studentka (reżyserka z ukrycia zrobiła jej zdjęcie) wyglądała raczej na hipsterkę niż zakonnicę, to Szumowska dostrzegła w niej to coś, czego Pawel Pawlikowski bezskutecznie szukał u kilkuset młodych aktorek podczas castingu.

N jak nagrody - trudno przypomnieć sobie polski film z ostatnich lat, który choć zbliżyłby się do "Idy" pod względem zdobytych wyróżnień. BAFTA, nagrody w Gdyni, Londynie i na krakowskiej Off Plus Camerze, "Europejskie Oscary" oraz laury od amerykańskich krytyków filmowych - to tylko kilka z wielu pozycji na wciąż wydłużającej się liście.

O jak Oscar - "Ida" jest dziesiątym polskim filmem w historii z nominacją dla najlepszego obrazu nieanglojęzycznego. Czy będzie pierwszym, który wygra? Tego dowiemy się już niedługo.

P jak "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego - "Ida" od początku jest porównywana z tym filmem. Przeciwnicy mówią, że jej twórcy osiągnęli porównywalny poziom podłości i zakłamania. Zwolennicy twierdzą, że obraz Pawlikowskiego delikatnie i z wyczuciem pokazuje te problemy, które wykrzyczał w swoim dziele Pasikowski.

R jak rozczarowanie - nie powinno nam towarzyszyć, nawet jeśli - co może się zdarzyć - twórcy "Idy" wyjadą z Hollywood z pustymi rękami.

S jak scenariusz - kiedy Amerykańska Akademia poprosiła producentkę "Idy" o scenariusz filmu, który chciała zamieścić w swojej bibliotece, Ewa Puszczyńska znalazła się w kłopocie. Nie wiedziała, którą z 23 poważnie różniących się od siebie wersji ma wysłać. Po konsultacji z Pawlikowskim zdecydowała, że pośle Akademii transkrypcję ukończonego filmu.

T jak tłumy - wybrały się na "Idę" do kin... za granicą. W Polsce film nie odniósł jakiegoś spektakularnego sukcesu frekwencyjnego. Teraz przeżywa drugą młodość - w związku z okołooscarowym zamieszaniem powrócił na ekrany wielu kin.

U jak umiar - przydałby się zarówno zakochanym w "Idzie", jak i jej gorącym przeciwnikom. Jedni i drudzy bronią swoich racji tak zapamiętale, że często brakuje im już sił na trzymanie się faktów i używanie logicznych argumentów.


W jak Weksler Romuald - katolicki ksiądz, który już jako dorosły człowiek dowiedział się o swoich żydowskich korzeniach. Jego historia była dla Pawlikowskiego inspiracją przy tworzeniu postaci Idy.

Z jak zima - z reguły zaskakuje drogowców, ale filmowcom też potrafi dać w kość. Tydzień przed planowanym końcem zdjęć filmowcy musieli zejść z planu. Od strony produkcyjno-organizacyjnej była to katastrofa, ale ostatecznie miała dobre efekty - reżyser miał czas, by przemodelować historię i usunąć ze scenariusza - jak sam ocenia - kompletnie nietrafione i sztuczne sceny.