"W tym roku jest bardzo dobry poziom. Wśród nominowanych filmów nie znalazł się żaden przypadkowy. Wszystkie mają mocne strony” – mówi przed ceremonią rozdania Oscarów krytyk filmowy Tomasz Raczek. Jego faworytem jest „Wilk z Wall Street” Martina Scorsese.
"Wilk z Wall Street" wydaje mi się najbardziej pełnym, doskonałym filmem, pod wszystkimi względami. Od strony scenariusza, reżyserii, aktorstwa, wagi podejmowanego tematu, różnorodności zastosowanych środków. Jest filmem najdoskonalszym. Jest chyba głównym faworytem - ocenia Raczek. Scorsese wykazał się w każdej dziedzinie - podkreśla i wskazuje twórcę "Infiltracji" jako potencjalnego zwycięzcę w kategorii "najlepszy reżyser".
Według Raczka, czarnym koniem tegorocznych Oscarów może być "Zniewolony. 12 Years a Slave". Obraz w reżyserii Steve'a McQueena, z akcją osadzoną w latach 1841-1853, opowiada o niewolnictwie w USA. Nawiązuje do tematu ciągle ważnego dla publiczności amerykańskiej. To film zrobiony bardzo nowocześnie, co jest nowością w tego rodzaju produkcjach. Jest bardzo dobrze zagrany i ma zasłużone nominacje. Po zeszłorocznym Lincolnie wiemy, że tematyka związana z historią Stanów Zjednoczonych zawsze może liczyć na wsparcie członków Akademii - tłumaczy krytyk. Dodaje, że Lupita Nyong'o, która zagrała rolę drugoplanową w "Zniewolonym", "olśniewa siłą ekspresji" i zasługuje na Oscara.
Raczek przyznaje, że żadnej statuetki nie dałby twórcom filmu "Ona" wyreżyserowanego przez Spike'a Jonze'a. Obraz ten opowiada historię mężczyzny, który zakochuje się w wirtualnej "osobowości" - w "kobiecie" wykreowanej przez system operacyjny w jego komputerze. Zagrany jest solidnie, choć nie zaskakująco, scenariusz jest nowoczesny, jednak nie dość przenikliwy - argumentuje krytyk.