"Powinniśmy jak najszybciej wracać do stanu sprzed epidemii" - przekonuje w najnowszym stanowisku konsultant krajowy w dziedzinie onkologii klinicznej. To apel do lekarzy i reakcja na kolejny spadek liczby zabiegów wykonywanych u osób chorych na raka. Powodem jest ograniczona przez epidemię praca wielu placówek onkologicznych.

REKLAMA

Powrót do stanu sprzed epidemii - według ekspertów - powinien polegać na przyspieszeniu diagnozy osób, u których podejrzewa się nowotwór, czyli w praktyce na badaniach przesiewowych.

Potrzebnych jest więcej oddziałów, na których - jak przekonuje konsultant krajowy profesor Maciej Krzakowski - pacjenci z koronawirusem mogą być leczeni również onkologicznie.

Nowotwór nieleczony albo zbyt późno leczony na pewno zabije, natomiast koronawirus - mówiąc delikatnie - nie zawsze - przyznaje onkolog.

Powrót do metod radykalnych

Jak najszybciej - według specjalistów - należy wrócić też do stosowania w pełnym zakresie radykalnych metod leczenia, czyli zabiegów chirurgicznych i radioterapii.

Moja rekomendacja jest taka, żeby maksymalnie wracać do stanu sprzed epidemii. Nie rezygnujmy z diagnostyki i procedur leczniczych. Oczywiście, w niektórych sytuacjach konieczne jest - nazwijmy to - "rozrzedzenie" rytmu radioterapii oraz innych metod leczenia. Natomiast najważniejsze jest wczesne wykrywanie. To apel zarówno do chorych, jak i lekarzy pracujących w ośrodkach, które diagnozują. Zostaliśmy wszyscy zaskoczeni przez nowe zjawisko, jakim jest epidemia. Zanim zostały wypracowane pewne procedury, które prawdę mówiąc nie są optymalne, musiało upłynąć trochę czasu. Teraz czas jest najwyższy, aby wrócić do normalnego trybu pracy - podkreśla profesor Maciej Krzakowski. I tak w przeszłości nie byliśmy wzorem, jeśli chodzi o zgłaszalność. Wróćmy przynajmniej do tego, co było z intencją, żeby poprawić wskaźniki na badania przesiewowe - dodaje.

"Każde odesłanie pacjenta to jest zwłoka"

Konsultant krajowy w dziedzinie onkologii klinicznej zwraca uwagę, że liczba wystawianych kart DILO gwałtownie spadła w kwietniu i maju.

Ona odbiła późnym latem. Wciąż tych kart jest wystawianych mniej niż powinno być. Głównym problemem jest jednak efektywność, szybkość, sprawność diagnostyki już po wystawieniu karty DILO. Konsekwencją spadku wiosennego było spowolnienie diagnostyki i wykrycie części przypadków w bardziej zaawansowanym stadium
podkreśla profesor Maciej Krzakowski

Onkolodzy wciąż zauważają mniejszy dopływ chorych z ośrodków pneumologicznych, czyli szpitali zajmujących się chorobami płuc.

Covid-19 to przede wszystkim, mimo że to choroba wielonarządowa, schorzenie atakujące płuca. Każdy szpital, i to nie dotyczy tylko onkologii, powinien móc wydzielić oddział dla osób z dodatnim wynikiem testu na koronawirusa. Chodzi o to, aby uniknąć sytuacji, gdy chory z pozytywnym wynikiem badania na Covid-19 i innymi problemem medycznym nie był odsyłany do szpitala jednoimiennego, gdzie nie zawsze są możliwości, warunki i umiejętności, aby zająć się chorobą podstawową. Wszystkie większe ośrodki onkologiczne muszą mieć w sobie takie oddziały izolacyjno-terapeutyczne wydzielone. Jest wiele nowotworów wyleczalnych, nie trzeba w nich nawet sięgać po leczenie chirurgiczne czy radioterapię. Z tym leczeniem nie można czekać. Każde odesłanie to jest zwłoka. Tu nie chodzi tylko o izolację, ale też o leczenie tych chorych - zaznacza w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Michałem Dobrołowiczem profesor Maciej Krzakowski.