„Nasz apel ma na celu ucywilizowanie form administracyjnego kierowania lekarzy do pracy na danym odcinku” - tak o piśmie do wojewody łódzkiego mówi dr n. med. Paweł Czekalski, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi. OIL przedstawia kilka wytycznych, które jej zdaniem powinny być wzięte pod uwagę podczas kierowania lekarza do walki z epidemią.

REKLAMA

Okręgowa Izba Lekarska w Łodzi sugeruje, żeby wojewoda rozważył inne możliwości doręczania decyzji niż nocą przy pomocy policji, żandarmerii wojskowej, czy Wojsk Obrony Terytorialnej.

Doskonale pamiętam czasy stanu wojennego, potem różne inne przychodzenia policji nad ranem czy po nocy, więc chcielibyśmy, żeby ta sytuacja, kiedy lekarz jest powoływany do ratowania życia ludzkiego, żeby nie był stygmatyzowany przed mieszkańcami - mówi Paweł Czekalski. Nie każdy mieszka w willi, większość w normalnych blokach, a to stygmatyzuje i powoduje nienawiść. Są przecież już w Polsce sytuacje, gdzie lekarce oblano drzwi farbą, "wynoś się, bo nas pozarażasz", "proszę wyjść ze sklepu" i tak dalej. Taka agresja wobec pracowników ochrony zdrowia się zdarza.

Zdaniem Czekalskiego najlepszy byłby kontakt telefoniczny, a później dopełnienie formalności w urzędzie wojewódzkim. Odbierając wezwanie powinien dostać tzw. pakiet medyka, a więc zestaw ochrony osobistej na dwa dni. Dlaczego to jest takie ważne?

Kiedy lekarz trafi do szpitala, poradni czy DPS-u, to zanim za nim dotrą odpowiednie środki ochrony osobistej, bez nich jest narażony na bezpośrednie zakażenie, dlatego musi dostać taki zestaw, w który od razu może się ubrać - wyjaśnia prezes Czekalski.


Zdaniem Okręgowej Izby Lekarskiej, lekarze i dentyści, kierowani do zwalczania epidemii, powinni mieć ubezpieczenie od ryzyka zakażenia SARS-CoV-2, opłacane przez Ministerstwo Zdrowia oraz ochronę prawną. Tu chodzi o coraz większą liczbę pozwów przeciw lekarzom i placówkom o zarażenie koronawirusem. Kolejną rzeczą, na jaką izba zwraca uwagę, jest fakt, że z reguły w decyzji jest określony bardzo krótki czas na podjęcie pracy w nowym miejscu.

Lekarz nie może dostać wezwania, że jutro ma się stawić tu i tu. Przecież mamy pod opieką pacjentów, pracujemy w poradniach, w szpitalach, my wypadamy chociażby z dyżurowego grafiku - dodaje dr Czekalski. Przynajmniej 1-2 dni muszą być na to, żeby lekarz zdążył przekazać innemu lekarzowi swoich pacjentów czy plan leczenia, musi być jakiś bufor czasowy, żeby ci pacjenci nie zostali bez opieki. Bo z kolei na jego miejsce ktoś wziął na niego dyżur.

Okręgowa Izba Lekarska w Łodzi apeluje też o dokładanie jak najwyższej staranności w ustaleniu, czy lekarz, którego ma dotyczyć skierowanie, nie może mu podlegać z powodu okoliczności wskazanych w art. 47 ust. 3 ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi.

To bardzo ważne, żeby były uszanowane wszystkie te zastrzeżenia, których niestety urząd wojewody mazowieckiego nie uszanował, powołując do pracy ludzi, których absolutnie nie powinien był powoływać - podkreśla prezes Czekalski.

Przypomnijmy, że decyzją wojewody mazowieckiego do pracy w domu pomocy społecznej dostała skierowanie kobieta na urlopie macierzyńskim, karmiąca 5-miesięczne dziecko oraz matka samotnie wychowująca dziecko. Artykuł 47. wyżej wspomnianej ustawy mówi, że skierowaniu do pracy niosącej ryzyko zakażenia przy zwalczaniu epidemii nie podlegają m.in. kobiety w ciąży, osoby samotnie wychowujące dziecko w wieku do 18 lat, osoby wychowujące dziecko w wieku do 14 lat czy osoby wychowujące dziecko z orzeczeniem o niepełnosprawności lub orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego. Jednak danych, które zawierałyby takie informacje, nie ma ani wojewoda, ani izba lekarska.

To są często informacje bardzo prywatne - zaznacza prezes Czekalski. Ale jest sposób, żeby to załatwić. Jeśli taka osoba dostanie wcześniej informację o zamiarze powołania, to wtedy ma szanse poinformować, na przykład o ciąży. Wtedy urzędnik prosi o pobranie ze strony oświadczenia i w momencie jego złożenia już nie może powiedzieć, że o sytuacji nie wiedział. Łatwiej, żeby urzędnik zadzwonił najpierw do lekarza i zapytał, czy nie zachodzą przeszkody wynikające z ustawy. A tutaj tego mechanizmu nie dopilnowano. Są pewne kryteria, które muszą obowiązywać. A w czasie epidemii nas wszystkich obowiązuje profesjonalizm, aż do bólu - puentuje Paweł Czekalski.