Prezentujemy dwa pokrewne zdjęcia. Oba przedstawiają to samo obozowisko 1 Pułku Strzelców Podhalańskich AK. Pozornie te fotografie nie przedstawiają wielkich wydarzeń - raczej zwykłe, codzienne obozowe życie. Pozornie, dlatego że zdobycie żywności często wiązało się z dużym ryzykiem, a utrzymanie higieny w lasach należało do trudniejszych zadań.

REKLAMA

Partyzantów nękały wszy i pluskwy. 1 Pułk Strzelców Podhalańskich AK funkcjonował przez prawie rok, a w jego skład wchodziło ponad tysiąc żołnierzy, którzy mieli obowiązek golenia się i strzyżenia. Jego nieprzestrzeganie wiązało się z karami regulaminowymi. To odróżniało partyzantkę polską od sowieckiej. Specyficzny "salon fryzjerski" ulokowany na kłodzie drzewa realizował ważne zadanie. To był jeden z elementów, który pozwalał zachować namiastkę normalnego życia podczas przebywania w terenie. Sojusznikiem żołnierzy były również... mrówki. Zawszone ubrania lądowały w mrowiskach, gdzie były oczyszczane z insektów.

Kolejne zdjęcie przedstawia dwa buchające parą kotły, a w nich prawdopodobnie jednogarnkowe danie. W zbiorach Muzeum AK w Krakowie zachowała się fotografia, która przedstawia przygotowania do tego posiłku. Żołnierz widoczny na naszym zdjęciu z prawej strony pozuje na niej z nożem i oprzyrządza mięso. Skąd się brały owe racje żywnościowe? Zaprowiantowanie oddziału to jeden z najważniejszych problemów z jakimi musiała się zmagać partyzantka. Łatwiej było na Lubelszczyźnie, trudniej na Podhalu, łatwiej wiosną i latem, najgorzej w zimie. Żywność była dostarczana z gospodarstw ziemskich w ramach organizacji "Uprawa - Tarcza", pochodziła z konfiskat z majątków zarządzanych przez Niemców (tzw. Liegenschaft), kupowano ją lub rekwirowano. Zdarzało się również, że mieszkańcy pobliskich wsi, ryzykując życie, dzielili się zbiorami. W ostateczności partyzanci po prostu polowali.