Barack Obama wystąpił w Polsce w roli "psychoterapeuty z walerianą zamiast rakiet" - pisze "Moskowskij Komsomolec", komentując dwudniową wizytę prezydenta USA w Warszawie. "Gospodarz Białego Domu przyleciał do Europy nie z pustymi rękami - zabrał ze sobą czek na miliard dolarów na cele wojskowe" - czytamy.
Zdaniem rosyjskiej gazety, przedstawiony w Warszawie przez Obamę program może jednak pozostać na papierze, jeśli nie zaaprobuje go Kongres USA, który jest na noże z prezydentem. "A Warszawa i inne stolice trzęsą się ze strachu już teraz, widząc w sobie Ukrainę".
Dziennik zauważa, "nie trzeba być von Clausewitzem, żeby zrozumieć, iż w wypadku konfrontacji Rosji z NATO po Polsce i regionie nie pozostanie śladu". "Warszawa to rozumie. Dlatego amerykańscy i natowscy żołnierze są jej potrzebni nie jako obrońcy, lecz jako zakładnicy. Wszelako Waszyngtonowi rola zakładnika Warszawy się nie podoba. Nie zamierza on wciągać Rosji do jakiejkolwiek wojny w Europie" - czytamy.
"W Warszawie prezydent Obama powtarzał jak mantrę 5. artykuł traktatu NATO, że jeden za wszystkich i wszyscy za jednego, chcąc uspokoić rozdygotane nerwy swoich gospodarzy" - donosi "Moskowskij Komsomolec".
"W towarzystwie swojego sekretarza stanu Johna Kerry'ego Obama spotkał się z prezydentami Bułgarii, Chorwacji, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Rumunii, Słowacji i Węgier. Przyjechali oni z wyciągniętą ręką po amerykańskich zakładników, a spotkali psychoterapeutę z walerianą zamiast rakiet" - napisała rosyjska gazeta. "Polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski wymienił konkretną cenę uspokojenia Polski: duże amerykańskie bazy są w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Portugalii i Grecji. A dlaczego nie u nas?" - cytuje dziennik i jak dodaje autor artykułu: "czegoś takiego w planach Obamy najwyraźniej nie ma".
"Moskowskij Komsomolec" sugeruje również, że Obama przyleciał do Europy nie po to, by porozmawiać z natowskimi politykami, lecz by "przypadkowo" spotkać się z (prezydentem Rosji Władimirem) Putinem". Gazeta przypomniała, że w piątek obaj będą uczestniczyć w Normandii w obchodach 70. rocznicy D-Day.