Katastrofa ekologiczna nie zniszczyła owoców morza z Zatoki Meksykańskiej - twierdzi Barack Obama. Na swoim przyjęciu urodzinowym w Białym Domu podał właśnie krewetki, ostrygi i kraby z Zatoki.

REKLAMA

Stoły uginają się od owoców morza - podobno tych złowionych tam, gdzie jeszcze niedawno była plama ropy. Z całą pewnością Baracka Obamę jedzącego kraby i krewetki pokarzą amerykańskie telewizje. Chodzi o odbudowanie rynku, który przynosi ogromne zyski. Rybacy i przetwórcy liczą na odzyskanie miejsc pracy. W Nowym Orleanie restauratorzy rozpoczynają kampanie reklamowe.

Na wsparcie Baracka Obamy mogą też liczyć hotelarze. Amerykański prezydent zapowiedział już, że pojedzie na kilkudniowy urlop nad Zatokę by pokazać, że można tam wypocząć.