Szkoły wcale nie są oceniane na podstawie liczby uczniów, którzy zdali maturę - tak aferę z egzaminami dojrzałości w Świętokrzyskiem komentują nauczyciele z Poznania. Ujawniliśmy, że wielu pedagogów namawia słabszych uczniów, by zrezygnowali z egzaminu dojrzałości, aby poprawić maturalne statystyki.

REKLAMA

Szkoły w Polsce oceniane są opisowo. Wizytatorzy kuratoriów przeprowadzają ankiety i wywiady - mówią reporterowi RMF FM pracownicy poznańskiego kuratorium. Sprawdzają atmosferę w szkole, liczbę kółek zainteresowań. Zdawalność matury jest tylko jednym z elementów oceny - podkreśla Dorota Śliwińska z kuratorium oświaty w Poznaniu.

To jest sygnał, który mówi tylko o tym, że ta szkoła jest skuteczna w - powiedzmy - zdawaniu testów. Ale jeszcze pytanie: czy tam jest dobra atmosfera, czy dzieci są bezpieczne, czy ich pasje i zainteresowania są rozwijane, czy mają świetną edukację sportową - wylicza. A może są to nauczyciele z pasją i uczą ich dziennikarstwa albo malarstwa, albo samorządności. I to też jest ważne - zaznacza.

Nauczyciele, z którymi rozmawiał Piotr Świątkowski, radzą, by bacznie przyglądać się szkołom, gdzie maturę zdaje 99 procent uczniów. Zdać maturę to jedno, a spędzić twórczo trzy lata w szkole, to zupełnie coś innego.