Naczelna Prokuratura Wojskowa opublikowała stenogram z nowego odczytu nagrań z kokpitu Tu-154M. Wraz z nim ujawniono treść dwóch opinii biegłych. Jedną z nich sporządził Andrzej Artymowicz, drugą Grażyna Demenko.
Opinia sporządzona przez Andrzeja Artymowicza: KLIKNIJ, ŻEBY POBRAĆ!
Opinia sporządzona przez Grażynę Demenko: KLIKNIJ, ŻEBY POBRAĆ!
NPW opublikowała dokładnie ten sam stenogram, który my ujawniliśmy we wtorek. Upubliczniła również dwie ekspertyzy opracowane przez dwie grupy biegłych.
Pierwszy, liczący 107 stron, dokument zatytułowano: "Cyfrowe przetwarzanie i analiza dźwięku rejestratora dźwiękowego MARS-BM samolotu TU-154M". Dokument ten - jak poinformowała NPW - składa się z części technicznej obejmującej m.in. ocenę techniczną kopii zapisów, analizę konstrukcji magnetofonów i ocenę zasięgu mikrofonów. Drugą część tego dokumentu stanowi stenogram. Wskazać należy, iż stenogram opracowany został przez siedmioosobową grupę biegłych uczestniczących w badaniach odsłuchowych, o specjalnościach: badanie wypadków lotniczych, pilotaż i szkolenie lotnicze, organizacja lotów, współpraca w załodze, eksploatacja samolotu Tu-154 oraz psychologia lotnicza - poinformował ppłk Janusz Wójcik z NPW.
Drugim dokumentem jest licząca 78 stron "Opinia w zakresie fonetyczno-akustycznej analizy zapisów dźwiękowych z samolotu Tu-154M nr 101". Opinia ta dotyczy m.in. ogólnej oceny i fonetyczno-akustycznej weryfikacji transkrypcji wybranych przez biegłych wypowiedzi oraz oceny możliwości identyfikacji wybranych przez biegłych głosów. Jak podkreśliła NPW, dokument ten "nie zawiera transkrypcji, to jest spisania odsłuchanych treści nagrania".
Obie ekspertyzy są zgodne co do jednego: w kabinie pilotów były osoby spoza załogi, nie było sterylności i spokoju podczas ostatniej fazy lotu.
Opinie różnią się natomiast w kwestii kategoryczności oceny, czy można w stu procentach rozpoznać, kto wypowiada niektóre frazy.
Do pierwszej opinii - opracowanej przez Andrzeja Artymowicza - dołączony jest stenogram, w którym konkretne słowa zostały wprost przypisane Dowódcy Sił Powietrznych, np. "Po-my-sły!" i "zmieścisz się śmiało".
Druga opinia - opracowana przez Grażynę Demenko - nie jest tak kategoryczna w ocenie, czy wszystkie z tych słów zostały wypowiedziane przez gen. Andrzeja Błasika. Badano np. sylabę "sto" z frazy "sto metrów" - prof. Demenko uznała, że jest ona najbardziej zbliżona do sylaby "sto" ze słowa "historia" z nagrania gen. Błasika. W konkluzji czytamy więc, że nie można wykluczyć, że głos ten należał do gen. Błasika lub innej osoby o podobnym głosie.
W podsumowaniu opinii sporządzonej przez Grażynę Demenko czytamy m.in., że "analiza treści językowych i pozajęzykowych wykazała, iż zaniepokojenie związane z pilotażem samolotu pojawiło się po ocenie sytuacji pogodowej. Dał temu wyraz kpt. pil. Arkadiusz Protasiuk meldując formalnie dyr. Mariuszowi Kazanie o niemożliwości lądowania".
"Dalsze fazy lotu ujawniają wzrastające zaniepokojenie załogi związane z podjęciem pilotażowej próby lądowania. Charakterystyczne jest emfatyczne akcentowanie wyrazów: tragedii, mgła (kilkakrotnie), nie damy rady. Ekstremalny stres daje się zauważyć w odczycie przez por. Artura Ziętka wartości: dwadzieścia! Niekontrolowany ekstremalny stres w głosie prawdopodobnie jednego z członków Załogi występuje w ostatnich sekundach katastrofy podczas krzyku" - czytamy.
Odnosząc się do oceny "możliwości identyfikacji i weryfikacji głosów na drodze fonetyczno-akustycznych analiz" Grażyna Demenko stwierdza w podsumowaniu opinii:
"W kabinie samolotu niewątpliwie przebywały inne osoby, z pewnością można przyjąć, że niektóre frazy należały do dyr. Mariusza Kazany (który wypowiada się po meldunku kpt. pil. Arkadiusza Protasiuka). Nie można wykluczyć, iż niezidentyfikowany głos wypowiadający pod koniec lotu frazę sto metrów (czy też frazę dwieście trzydzieści metrów) mógł należeć do gen. Andrzeja Błasika lub innej osoby o podobnym głosie. Z dużym stopniem prawdopodobieństwa, graniczącym z pewnością, należy stwierdzić, iż frazy te nie były wypowiedziane przez członków Załogi. Inne niezidentyfikowane wypowiedzi z bardzo dużym prawdopodobieństwem nie należały do głosów Załogi, jednakże trudno wskazać obiektywne przypisania".
We wtorek ujawniliśmy nowy zapis rozmów z kokpitu Tu-154M, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. Ze stenogramu wynika m.in., że Dowódca Sił Powietrznych do końca przebywał w kokpicie lądującego tupolewa, a załodze nieustannie przeszkadzały osoby trzecie.
Naczelna Prokuratura Wojskowa potwierdziła na konferencji prasowej nasze informacje o tym, że udało się odczytać o 30 procent więcej słów z rejestratora rozmów w kabinie.
Równocześnie śledczy zarzucili RMF FM, że opublikowany przez nas materiał "obarczony jest również szeregiem nieścisłości". Te "nieścisłości" to jednak w istocie świadome i zapowiedziane przed wybranymi fragmentami rozmów skróty, które pozwalały, naszym zdaniem, rozdzielić zapis poszczególnych rozmów.
Mimo to, w odpowiedzi na zarzuty ze strony wojskowych śledczych, zdecydowaliśmy się opublikować pełny stenogram rozmów w kokpicie tupolewa.