Nawet całkowite dostosowanie się do postanowienia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej ws. Sądu Najwyższego i nowelizacja ustawy o SN nie będą oznaczać automatycznego wycofania skargi Komisji Europejskiej z unijnego Trybunału - usłyszała w Brukseli korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon. To wiceszef KE Frans Timmermans zdecyduje, czy wycofa wniosek o środki tymczasowe i samą skargę.

REKLAMA

Oznacza to, że - chociaż rząd PiS-u wycofuje się z kontrowersyjnych przepisów o Sądzie Najwyższym - w ich sprawie i tak może zapaść wyrok unijnego Trybunału. Oczywiście byłby to wyrok stwierdzający zgodność lub brak zgodności z unijnym prawem przepisów, które w momencie wydania orzeczenia już by nie istniały. A co za tym idzie: nawet jeśli wyrok TSUE byłby dla Polski niekorzystny, nie wiązałby się z karami finansowymi.

O tym, czy wycofać z Trybunału wniosek o środki tymczasowe i samą skargę, zdecyduje Komisja Europejska i - jak podkreślają rozmówcy Katarzyny Szymańskiej-Borginon - "będzie to decyzja polityczna".

Komisja Europejska może mieć interes w tym, żeby sprawę Sądu Najwyższego przed TSUE utrzymać - powiedział naszej dziennikarce jeden z unijnych prawników.

Doprowadzenie sprawy do końca dałoby Komisji gwarancję, że Polska nie powróci w przyszłości do kontrowersyjnych przepisów.

Jeśli zaś KE zdecyduje się utrzymać skargę, będzie to wynikało z braku zaufania Brukseli do polskich władz. I dotyczy to zarówno ostatecznego wyroku TSUE ws. przepisów o Sądzie Najwyższym, jak i ostatecznego postanowienia ws. środków tymczasowych, którego należy spodziewać się do 21 grudnia.

Jak usłyszała nasza korespondentka, "KE raczej nie będzie ryzykowała cofnięcia wniosku o środki tymczasowe" - a to dlatego, że ostateczne postanowienie ws. tych środków byłoby dla Komisji dodatkową gwarancją.

Jak widać, w Polsce można zmieniać prawo w ciągu jednego dnia w tę i we w tę - zauważa unijny prawnik.

Podobnie wypowiada się o samej skardze.

Jeżeli definitywny wyrok TSUE będzie dla Polski niekorzystny, to będzie to oznaczało, że polskie władze nie będą już mogły wrócić do tego typu rozwiązań, bo są one niezgodne z prawem Unii Europejskiej - zaznacza.

Doprowadzenie do ostatecznego wyroku rozstrzygnęłoby także spór kompetencyjny o to, czy Komisja Europejska ma prawo zajmować się sądownictwem kraju członkowskiego. Obecnie w samej KE jest różnica zdań co do tego, na jakiej podstawie prawnej Komisja może ingerować w kwestię organizacji sądownictwa w kraju UE. Gdyby wyrok TSUE okazał się dla Komisji Europejskiej korzystny, to w przyszłości Bruksela mogłaby zajmować się wymiarem sprawiedliwości krajów członkowskich bez narażania się na zarzut, że wykracza poza swoje kompetencje.

W ten sposób - de facto - poszerzyłaby te kompetencje. Na tym także może Brukseli zależeć.


(e)