W tym tygodniu może zostać ogłoszona decyzja o przekazaniu Ukrainie broni dalszego zasięgu, czyli amunicji GLSDB. Analitycy wojskowi wskazują, że może to znacząco wpłynąć na przebieg trwającej wojny, bowiem w zasięgu pocisków znajdą się wszystkie linie zaopatrzeniowe armii Putina na okupowanym przez Rosjan wschodzie Ukrainy, w tym również część Krymu.
Jeśli broń dalszego zasięgu zostanie uwzględniona w nadchodzącym pakiecie pomocy wojskowej, o czym na początku lutego informowała agencja Reutera, siły rosyjskie będą musiały albo w jakiś sposób się dostosować, albo stawić czoła potencjalnie katastrofalnym stratom - wskazują analitycy.
Nowa broń, czyli amunicja GLSDB (Ground Launched Small Diameter Bomb), to "zwykłe" bomby lotnicze, które nie są jednak przenoszone przez samolot, ale wynoszone przez silnik rakietowy od pocisku "ziemia-ziemia". Ich zasięg wynosi nawet 150 kilometrów. Co ciekawe, pocisk jest w stanie trafić w cel w promieniu jednego metra.
Analitycy wskazują, że przekazanie Ukrainie broni dalszego zasięgu może być czymś przełomowym, podobnie jak to było w przypadku lekkich wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych HIMARS, które zostały dostarczone w czerwcu ubiegłego roku.
Różnica między HIMARS-ami a amunicją GLSDB jest jednak kolosalna. Dzięki nowej broni Ukraińcy będą mogli atakować cele oddalone nawet o 150 kilometrów; w przypadku HIMARS-ów było to zaledwie ponad 70 kilometrów.
Nowa broń sprawi, że w zasięgu sił ukraińskich znajdą się wszystkie rosyjskie linie zaopatrzenia na wschodzie kraju, a także część okupowanego przez Rosję Krymu. Zmusi to Moskwę do przesunięcia swoich linii dostaw jeszcze dalej od linii frontu, efektem czego będzie znaczne upośledzenie logistyki. To z kolei skomplikuje plany ewentualnej ofensywy sił rosyjskich, o której w ostatnich dniach głośno w mediach.
Były minister obrony Ukrainy Andrij Zagorodniuk powiedział, cytowany przez agencję Reutera, "że może to znacznie spowolnić rosyjski atak". Tak jak HIMARS-y znacząco wpłynęły na bieg wydarzeń, tak te rakiety miałyby jeszcze większy wpływ - zauważył.
GLSDB to naprowadzane GPS-em bomby szybujące, które są w stanie manewrować w taki sposób, by trafić w trudno dostępne cele (m.in. centra dowodzenia). Co ważne, amunicji wykonanej wspólnie przez szwedzkiego Saaba i amerykańskiego Boeinga nie brakuje w amerykańskich magazynach wojskowych.
Amunicja GLSDB nie jest jeszcze kompatybilna z HIMARS-ami, ale - jak podają źródła zaznajomione ze sprawą - Stany Zjednoczone dostarczą Ukrainie nowe, dedykowane wyrzutnie. Zgodnie z dokumentem, do którego dostęp uzyskali dziennikarze agencji Reutera, amunicja GLSDB może zostać dostarczona na Ukrainę już wiosną bieżącego roku.
Amerykański dziennik "Wall Street Journal" poinformował w środę, że jeszcze w tym tygodniu Stany Zjednoczone mogą ogłosić przekazanie Ukrainie amunicji GLSDB.
Eksperci twierdzą, że w momencie, kiedy Ukraińcy otrzymają bomby szybujące, Rosja będzie musiała przesunąć swoje linie zaopatrzenia jeszcze dalej od linii frontu.
Obecnie nie jesteśmy w stanie sięgnąć rosyjskich obiektów wojskowych oddalonych o więcej niż 80 kilometrów - powiedział ukraiński analityk wojskowy Ołeksandr Musijenko, cytowany przez agencję Reutera. Jeśli uda nam się razić cele znajdujące się przy granicy z Rosją lub na okupowanym Krymie, to obniżymy potencjał ofensywy wojsk rosyjskich - dodał.
Co najważniejsze, Ukraina będzie mogła wkrótce dosięgnąć każdy fragment okupowanego mostu lądowego na Krym, ciągnącego się przez Berdiańsk i Melitopol. Zmusi to Rosję do przekierowania dostaw na Most Krymski, który z kolei został poważnie uszkodzony podczas ataku w październiku ubiegłego roku.
Rosja wykorzystuje Krym jako dużą bazę wojskową, z której śle posiłki dla swoich wojsk walczących na froncie południowym - powiedział Musijenko. Gdybyśmy mieli amunicję o zasięgu 150 kilometrów, moglibyśmy zakłócić połączenie logistyczne z Krymem - podkreślił.
Do tej pory jednym z argumentów, na który powoływały się kraje Zachodu, nie chcąc przekazać Ukrainie broni dalszego zasięgu, były obawy, że siły ukraińskie wykorzystają ją, by atakować cele na terytorium Rosji. To z kolei mogłoby zostać odebrane przez Kreml jako poważna eskalacja.
Do sprawy odniósł się w czwartek minister obrony Ołeksij Reznikow, który zapewnił, że Ukraina nie użyje tego typu uzbrojenia do atakowania terytorium Rosji. Mamy wystarczająco wiele celów na okupowanych terenach Ukrainy - zadeklarował Reznikow.
Zaapelował jednocześnie o pójście krok dalej i dostarczenie Ukrainie systemów ATACMS, które są w stanie sięgnąć celów odległych o prawie 300 km.