Wigilia Bożego Narodzenia za nami. Był to szczególny dzień i szczególny czas. Dlatego Fakty RMF FM także były dzisiaj w wyjątkowym miejscu. Pół roku temu we wsi Nowa Biała niedaleko Nowego Targu wybuchł wielki pożar - swoje domy opuścić musiało 25 rodzin. Tę miejscowość odwiedził nasz reporter Marcin Buczek.
Na części ulicy św. Katarzyny w Nowej Białej po pożarowych zgliszczach nie ma już śladu, a nawet gdyby jakieś się tutaj zachowały - nikną teraz pod warstwą śniegu.
To miejsce przypomina wielki plac budowy.
Całkowicie zniszczone domy co prawda udało się już odbudować, ale to nadal puste, jedynie zadaszone budynki bez okien, drzwi, czy schodów.
Wszystkich rodzin ucierpiało 25. Natomiast do zera zburzone było 12 domów mieszkalnych wraz z pomieszczeniami gospodarczymi - wspomina czerwcową tragedię w rozmowie z RMF FM sołtys wsi Nowa Biała, Krystyna Węglarz.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Marcin Buczek, rozmawiając z mieszkańcami o pożarze zauważa, że samo wspomnienie budzi u nich wciąż wiele emocji. Jakie będą święta? No będą święta. Święta będą normalnie, ale to, co było... to zawsze z nami zostanie - mówi jeden z mieszkańców naszemu reporterowi.
W stanie surowym wybudować, to jest nic. Resztę w środku - tynki, centralne, światło. Od pola trzeba też fasadę zrobić, to jeszcze zejdzie... - wylicza jeden z mieszkańców wsi.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Podczas wielkiego pożaru w Nowej Białej 19 czerwca ogień zniszczył lub częściowo uszkodził 25 domów, z czego do całkowitej rozbiórki zakwalifikowano 13 budynków mieszkalnych. Spaleniu w całości uległo także blisko 50 drewnianych zabudowań gospodarczych. Ogień szybko trawił drewnianą i zwartą zabudowę wsi.
Poszkodowanych zostało 9 mieszkańców. Domy musiało opuścić 112 osób, które - zaraz po pożarze - schroniły się głównie u rodzin i znajomych.
Jak przekazała sołtys wsi Nowa Biała Krystyna Węglarz, w większości odbudowywane domy są już na etapie wykończeniowym. Budynki mają już stolarkę okienną i drzwiową, a wnętrza są w dużej mierze otynkowane.
W pierwszej kolejności pogorzelcy przystąpili do odbudowy pomieszczeń gospodarczych, stajni dla zwierząt, stodół - tych budynków, które nie wymagały długotrwałej procedury.
"Nikt się nie skarżył na brak wypłat odszkodowań zarówno tych rządowych, jak i z innych źródeł. Wszystko było rozliczane na bieżąco. Podobnie było z materiałami budowlanymi. Te były dostarczane na bieżąco - jeżeli w jeden dzień było złożone zamówienie, to w następny dzień była już dostawa" - relacjonowała sołtys wsi Krystyna Węglarz.