Przez najbliższe dni do Brukseli będą się zjeżdżać się wybrani eurodeputowani, by załatwić formalności niezbędne do rozpoczęcia sprawowania mandatu europosła. Część z nich to nowicjusze. Nasza dziennikarka Katarzyna Szymańska-Borginon przygotowała "niezbędnik europosła-nowicjusza".
Nowicjusz musi znaleźć sobie doświadczonego asystenta. On będzie jego przewodnikiem po zawiłościach instytucjonalnych, prawnych (a nawet towarzyskich) i prawą ręką przez najbliższe pięć lat. Najlepiej, żeby wybrał sobie takiego, który już pracował u jakiegoś eurodeputowanego za poprzedniej kadencji. Zatrudnienie asystentów z Polski w podziękowaniu za pomoc przy kampanii wyborczej może zakończyć się kompromitacją. Taki "krajowy" może być najwyżej tylko jeden, jednak biuro trzeba powierzyć komuś doświadczonemu. Bardzo często tacy asystenci są na wagę złota - trzeba o nich zabiegać i traktować jak prawdziwych współpracowników. Zwłaszcza panowie muszą pamiętać, że asystentki to nie są panie "od robienia kawy". I że w Brukseli obowiązują surowe zasady dotyczące poprawnych, profesjonalnych relacji między pracodawcą a pracownikiem. Asystenci coraz bardziej rosną w siłę i nie pozwalają się wykorzystywać. Są chronieni zasadami zatrudnienia w instytucjach europejskich.
Nowi eurodeputowani rozpoczną swoja pracę w biurach w Brukseli w poniedziałek 8 lipca, natomiast w Strasburgu już 1 lipca. Do tej pory eurodeputowani mieli pokój dla siebie, dla asystenta i... łazienkę z prysznicem. To udogodnienie miało zapewnić często przemieszczającym się eurodeputowanym - możliwość odświeżenia się, a więc wyższy komfort pracy. W praktyce jednak, prysznice nie działały, albo lała się z nich zimna woda. A w dodatku (przynajmniej na początku) był to także powód do waśni między eurodeputowanymi, bo niektóre biura w ogóle nie były wyposażone w łazienki. Teraz trwają intensywne remonty i na eurodeputowanych w Brukseli będą czekać trzy pokoje, ale już bez łazienki. W Strasburgu eurodeputowany otrzyma natomiast dodatkowy pokój dla asystenta. Do tej pory musiał dzielić biuro ze swoim współpracownikiem, co było przyczyną niemiłych sytuacji. Często zdarzało się, że asystenci, by nie przeszkadzać posłowi np. podczas rozmowy telefonicznej musieli godzinami "wałęsać się" po korytarzach.
W okresie przejściowym europoseł-nowicjusz nie ma swojego biura, ale grupy polityczne oddają mu do dyspozycji sale wyposażone w komputery, drukarki i telefony.
To będzie pierwszy kontakt z brukselska biurokracją. Eurodeputowany musi się zarejestrować, a więc przekazać swój życiorys (który będzie potem na stronie internetowej PE) oraz musi wypełnić kwestionariusz osobowy (na podstawie którego PE zdefiniuje miejsce pochodzenia europosła, najbliższe lotnisko oraz przysługujące mu dodatki z kilometrówki). Do rozpoczęcia sprawowania funkcji posła do PE konieczne jest złożenie następujących dokumentów:
- oświadczenie o niepołączalności stanowisk. Eurodeputowany w zasadzie nie może piastować żadnych innych stanowisk, pod pewnymi warunkami może jedynie łączyć mandat europosła z pracą naukową na uczelni. Europoseł powinien najpierw sprawdzić, czy nie musi się zrzec jakiejś funkcji w kraju (bo niektóre funkcje wygasają automatycznie, a przy innych wymagana jest decyzja europosła). Niedopatrzenie grozi nawet utratą mandatu.
- oświadczenie o korzyściach finansowych, które jest następnie aktualizowane co roku. Jeżeli ktoś nie dopełni tego obowiązku, to grozi mu zawieszenie mandatu posła. Oświadczenie będzie opublikowane na stronie PE.
- eurodeputowany musi podpisać Kodeks właściwego zachowania posłów. Jeżeli tego nie zrobi, nie ma co liczyć na jakiegokolwiek stanowisko w PE. Kodeks ten np. przestrzega przez tzw. konfliktem interesów oraz przyjmowaniem prezentów (chyba, że są to prezenty kurtuazyjne i nie przekraczają wartości 150 euro).
Niektórzy nowicjusze nie znają języków. Parlament Europejski przychodzi im jednak z pomocą. Ważne, żeby z tej pomocy skorzystali i nie zadowolili się informacjami o tym, że mogą się wypowiadać na sesjach plenarnych w języku ojczystym. Mimo, że teoretycznie wszystkie języki w PE są równoprawne, to jednak negocjacje zakulisowe, wiele spotkań i rozmów - odbywa się po angielsku czy po francusku (czyli w tzw. ograniczonym reżimie językowym). Ograniczenie się do języka polskiego oznaczałoby po prostu marginalizację, a dla Polski - stracony mandat. W czasie wakacji PE organizuje dla nowicjuszy świetne kursy językowe (np. angielskiego na Malcie), a podczas roku parlamentarnego poseł może zamówić sobie lektora, który przychodzi do biura. Niektórzy zatrudniają także angielskojęzycznego asystenta, dzięki czemu mają codzienne "rozmówki". Świetnym przykładem, że można nauczyć się języka startując praktycznie od zera jest eurodeputowana Jadwiga Wiśniewska z PiS, a z drugiej strony politycznej - Donald Tusk.
To instytucja, która przeżywa swój kryzys już co najmniej od 6 lat. A warto jednak o niej pamiętać i... spróbować ją ożywić. W Klubie Polskim europosłowie wszystkich opcji politycznych spotykali się (bez kamer i mediów) przed sesjami plenarnymi w Strasburgu, lub w Brukseli z przedstawicielami rządu. Chodziło o wypracowanie wspólnego, korzystnego dla Polski stanowiska. W poprzedniej kadencji europosłowie PO i PiS współpracowali ze sobą dla dobra kraju tylko w kilku dziecinach, takich jak Nord Stream 2 czy pakiet mobilności. Zbyt często natomiast wykorzystywali europarlament do sporów krajowych. Warto by ten trend odwrócić.
Eurodeputowany musi zdecydować w czym chce się specjalizować i wybrać sobie odpowiednią komisję. Oczywiście jego wybór nie oznacza, że do preferowanej przez siebie komisji na pewno trafi. Tutaj także obowiązuje skomplikowany system przydziału (metoda d’Hondta) od największej do najmniejszej frakcji. Ważne jest, żeby Polska miała silną reprezentację w najważniejszych komisjach. Najważniejsze z punktu widzenia interesów Polski są komisje: ds. budżetu (BUDG), ds. energii i przemysłu (ITRE), ds. handlu międzynarodowego (INTA) i rolnictwa (AGRI). Po macoszemu przez polskich eurodeputowanych traktowana była zawsze komisja ds. środowiska (ENVI), chociaż to tam często wykuwane są raporty, które wpływają na decyzje w sprawach przemysłu. Zwykle opanowana jest ona przez lewicowych ekologów, więc dobrze by było, gdyby zasiedli w niej także Polacy. Bogusław Sonik z PO (nie dostał się tym razem do europarlamentu) rozumiał jej znaczenie i zasłynął raportem w sprawie gazu łupkowego, hamując zapędy ekologów. Komisja ds. zagranicznych (AFET) jest lubiana ze względu na prestiż, ma jednak niewielkie znaczenie decyzyjne.
Nowicjusz może się zdziwić ile czasu traci przesiadując na lotniskach. W tygodniu europoseł może odwiedzić nawet 5-6 lotnisk, zwłaszcza jeżeli musi się przesiadać. Najlepiej zaopatrzyć się w dobrą książkę i... uzbroić w cierpliwość. Najlepiej nie pić alkoholu, bo trunek i zmęczenie może wywołać niedobry efekt. Przestrogą jest międzynarodowa afera z 2014 roku z Jackiem Protasiewiczem, który spowodował skandal na lotnisku we Frankfurcie.
Eurodeputowany będzie musiał dosyć szybko zdecydować o warunkach bytowych: czy wynajmuje mieszkanie, kupuje czy będzie się zatrzymywać w hotelu. Najmniej opłacalna jest opcja hotelowa, chociaż można liczyć na zniżki i indywidualną umowę. Bardziej opłaca się wynajęcie mieszkania (niektórzy wynajmują w 2 osoby). Można także kupić mieszkanie, by po kilku latach sprzedać z zyskiem (ceny nieruchomości w Brukseli stale rosną). Tylko nieliczni przenoszą się z rodzinami na stałe do Brukseli. Należą do nich np. Jacek Saryusz-Wolski, Michał Boni czy Tomasz Poręba.
Europosłowie będą wybierać spośród siebie "szefów delegacji krajowych", czyli posła, który w imieniu grupy politycznej z danego kraju będzie reprezentować jej interesy na forum frakcji. Taki "szef delegacji" negocjuje np. stanowiska dla Polaków z szefostwem frakcji. Andrzej Halicki (PO) już poinformował na Twitterze, że został wybrany szefem delegacji PO-PSL we frakcji Europejskiej Partii Ludowej. Platforma postawiła więc na nowicjusza. Z PiS (należącego do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów) prawdopodobnie na razie będzie to prof. Ryszard Legutko. We frakcji socjalistów (frakcja Socjalistów i Demokratów) szefem polskiej delegacji nadal będzie Bogusław Liberadzki. Niewykluczone, że po przyjęciu do S&D Wiosny Roberta Biedronia powstaną dwie delegacje narodowe. Oczywiście będą też wybory szefów frakcji. Tam, gdzie ukonstytuowanie się frakcji jest łatwiejsze, to wybory te odbędą wcześniej.
Do dnia 28 czerwca europosłom nie przysługuje zwrot kosztów za taksówkę. Europosłowie mogą natomiast korzystać z serwisu kierowców PE. Obejmuje to drogę między lotniskiem a PE albo parlamentem a hotelem lub mieszkaniem w promieniu 20 km. Regulamin nie pozwala na "przystanki" między tymi trasami.