Białoruś widzi bezpośrednie zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa - przekazał minister obrony tego kraju Wiktor Giennadijewicz Chrenin. Szef resortu wskazuje na znaczące zgrupowanie armii ukraińskiej koło białoruskiej granicy.
Przedstawiciele białoruskiego resortu obrony, cytowani przez agencję TASS, twierdzą, że widzą bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa militarnego Białorusi. Źródłem tego zagrożenia mają być duże grupy jednostek armii ukraińskiej.
Białorusini mają "zastosować adekwatne środki, by odpowiedzieć na prowokacje", które według nich są bardzo prawdopodobne. Trudno powiedzieć, co to dokładnie oznacza, brzmi jednak niepokojąco w kontekście przemówienia Putina zaznacza dziennikarz RMF FM Paweł Balinowski.
Przypomnijmy, że w czwartek 16 lutego białoruski przywódca Aleksandr Łukaszenka zapewnił, że nie wyśle swoich żołnierzy na wojnę, póki inny kraj nie zagrozi bezpośrednio Białorusi. Dzień później Łukaszenka spotkał się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Białoruskie niezależne media zauważają, że po piątkowym spotkaniu nie wydano żadnych oświadczeń.
Doradca szefa gabinetu prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak, komentując doniesienia z Białorusi wskazał, że Mińsk wzmacnia "agresywną i militarną retorykę" przed pierwszą rocznicą rosyjskiej agresji, ale Kijów na ten moment nie widzi bezpośredniego zagrożenia ze strony północnego sąsiada.
Nie widzimy żadnych ruchów, których celem byłoby formowanie ataku. Nie zauważyliśmy też koncentracji sprzętu potrzebnego do ofensywy lądowej. Mińsk niezmiennie wspiera Rosję w kwestii informacyjnej, ale kierunek północny mamy pod specjalną kontrolą - podkreślił Podolak w rozmowie z agencją Reuters.