Polscy i czescy negocjatorzy porozumieli się w sprawie kopalni Turów. Polski rząd w trybie obiegowym przyjął treść porozumienia - takie informacje o poranku przekazuje Polska Agencja Prasowa. Tymczasem rzecznik generalny TSUE Priit Pikamäe wydał opinię, że Polska przedłużając o sześć lat termin obowiązywania koncesji na wydobywanie węgla brunatnego w kopalni Turów bez przeprowadzania oceny oddziaływania na środowisko - naruszyła prawo Unii Europejskiej. Ostateczny wyrok TSUE w sprawie nałożonych na Polskę kar możemy poznać na przełomie marca i kwietnia. Licznik wskazuje dziś 68 milionów euro.
WAŻNA AKTUALIZACJA: Porozumienie ws. Turowa podpisane
Zespół negocjacyjny pod przewodnictwem minister środowiska Anny Moskwy uzgodnił z czeską stroną treść porozumienia ws. kopalni Turów. W środę wieczorem polski rząd w trybie obiegowym przyjął treść porozumienia - dowiedziała się nieoficjalnie PAP od źródła zbliżonego do sprawy. Źródło nie poinformowało o szczegółach zaakceptowanego przez rząd dokumentu.
Umowę muszą parafować oba rządy. Rzecznik czeskiego rządu potwierdził, że Praga zaakceptowała porozumienie z Polską.
Szczegóły najprawdopodobniej poznamy podczas konferencji prasowej, zwołanej na godzinę 13:00. W Pradze jest już premier Mateusz Morawiecki.
Szef polskiego rządu poleciał do Pragi na spotkanie z Peterem Fialą, by uzgodnić ostatnie szczegóły. Podpisanie porozumienia przez obu premierów jest prawdopodobne, ale nieprzesądzone - podkreśla dziennikarz RMF FM Paweł Balinowski. Jego zdaniem, dzisiejsze spotkanie należy traktować jako ostatni lub jeden z ostatnich etapów negocjacji.
Punkty sporne to między innymi pieniądze: Czesi chcieli 50 milionów euro, Polska była gotowa dać 40. Druga sprawa to nadzór TSUE nad umową: Praga żądała 10 lat, Warszawa godziła się na 2 lata.
Czeski premier powiedział przed rozpoczęciem rozmów, że uda się rozwiązać ciążący na stosunkach czesko-polskich problem i spór dotyczący kopalni węgla brunatnego "Turów" zostanie doprowadzony do końca.
"Będziemy dopracowywać ostatnie rzeczy. Zakładam, że ten problem zostanie rozwiązany" - powiedział Fiala i dodał: "Wierzę, że dzisiaj".
"Docierają do nas sygnały, że porozumienie może zostać podpisane" - mówił w rozmowie z RMF FM Wojciech Ilnicki, przewodniczący NSZZ "Solidarność" kopalni.
Dodał, że farsę, jaką jest spór o kopalnię, trzeba zakończyć dla dobra wszystkich - Polaków, Czechów i pracowników kopalni oraz elektrowni Turów.
"Po pierwsze byłaby spokojna, bezpieczna praca, po drugie rzeczywistość pokapuje, jak ważna jest energia z Turowa. Energię z Turowa kupują między innymi Czesi" - usłyszał od niego nasz reporter Paweł Pyclik.
Pod koniec 2021 roku Czechy wniosły do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) skargę przeciwko Polsce w sprawie rozbudowy kopalni Turów. Jednocześnie domagały się zastosowania tzw. środka tymczasowego, czyli nakazu wstrzymania wydobycia.
Strona czeska uważa, że rozbudowa kopalni zagraża dostępowi mieszkańców Liberca do wody. Skarżą się oni także na hałas i pył związany z działalnością kopalni.
Polski rząd do nakazu wstrzymania wydobycia się nie zastosował, za co TSUE nałożył na Polskę karę 500 tys. euro dziennie. Kara naliczana jest od 20 września zeszłego roku. Licznik wskazuje dziś 68 milionów euro.
Czechy wniosły w lutym 2021 roku skargę do TSUE, zarzucając polskim władzom złamanie unijnego prawa między innymi poprzez przyjęcie przepisu pozwalającego na przedłużenie do sześciu lat koncesji na wydobywanie węgla brunatnego bez przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko.
Polski rząd deklaruje, że nie zamierza płacić kary.
Rzecznik generalny TSUE Priit Pikamäe stwierdził, że Polska przedłużając o sześć lat termin obowiązywania koncesji na wydobywanie węgla brunatnego w kopalni Turów bez przeprowadzania oceny oddziaływania na środowiska - naruszyła prawo Unii.
Ta opinia może być wskazaniem, jaki będzie ostateczny wyrok TSUE w sprawie Czechy kontra Polska. Spekuluje się, że poznamy go na przełomie marca i kwietnia.
W związku z niewykonaniem postanowienia TSUE o wstrzymaniu wydobycia węgla, TSUE nałożyło na Polskę karę pół miliona euro dziennie.
Kary przestają być naliczane tylko w dwóch przypadkach: albo Czechy wycofują skargę, a więc sprawa staje się bezprzedmiotowa, albo zapada wyrok. Ponieważ kara to był środek zapobiegawczy, więc wygasa w chwili rozstrzygnięcia sprawy.
Oczywiście, zaległe płatności do czasu wydania wyroku lub wycofania skargi i tak trzeba będzie zapłacić.
Jak się dowiedziała korespondentka RMF FM w Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginion, KE w przyszłym tygodniu, najdalej w połowie miesiąca odejmie od należnych Polsce unijnych funduszy pierwszą, niezapłaconą przez polskie władze transzę tej kary, czyli 15 mln euro z karnymi odsetkami. Jak zapewniają rozmówcy RMF FM, nie ucierpią na tym beneficjenci, gdyż faktury zostały już im zapłacone. KE odejmie pieniądze od refundowanych Polsce płatności.
Słuchajcie online już teraz!
Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.