"Tusk, najmniejsze zło" - w ten sposób internetowe wydanie niemieckiego tygodnika "Der Spiegel" tytułuje relację na temat wyborów w Polsce. Jak pisze, premier Donald Tusk nie może być całkiem zadowolony, bo wygrał dzięki słabości swoich rywali. Z kolei "Berliner Zeitung" informuje o "historycznym wyniku wyborów w Polsce", bo po raz pierwszy od 1989 roku premier został wybrany na drugą kadencję
Donald Tusk jest pierwszym premierem w Polsce po 1989 roku, który został wybrany na drugą kadencję. Mimo to nie może być zadowolony ze swojego wyniku wyborczego. Uchodzi on za miłego nudziarza i wygrał tylko dlatego, bo jego rywale także nie mają odpowiedzi na problemy - ocenia "Spiegel Online".
Zauważa, że "ponad połowa Polaków została w niedzielę w domach". 20 lat po transformacji polityka i jej personel mają w Polsce katastrofalną opinię. Są niezdolni, małostkowi, niekulturalni, a często nawet skorumpowani - tak Polacy postrzegają swoich polityków - pisze.
Jak ocenia autor komentarza, Polakom wiedzie się dobrze, ale nie jest to uważane za zasługę Tuska, który "poszedł po linii najmniejszego oporu i zaniechał reform. Aparat państwowy jest wciąż drogi i wielki, drogi mizerne, a polska kolej to katastrofa" - relacjonuje "Spiegel Online".
Tusk nie wygrał dlatego, że jego polityczny bilans był tak wspaniały, ale tylko dlatego, że (Jarosław) Kaczyński również nie proponuje odpowiedzi na rozpoczynający się kryzys - ocenia. Według "Spiegla" od katastrofy smoleńskiej "Kaczyński uprawia kult zmarłych", a jego "drażliwy nacjonalizm" wydaje się umiarkowanym wyborcom anachroniczny.
"Spiegel Online" ocenia też, że największym zwycięzcą niedzielnych wyborów w Polsce jest "polityczny klaun" Janusz Palikot. Ten, kto go wybiera, chce zaprotestować przeciwko politycznemu establishmentowi i nic poza tym. Jego wynik: prawie 10 proc. - zauważa "Spiegel".
Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" zauważa z kolei, że wybory ponownie potwierdziły polityczny podział Polski na dwie części. Podczas gdy północ i zachód wybrały proeuropejsko i tam najsilniejszy okazał się Tusk, to Kaczyński mógł liczyć na regiony na wschodzie i południowym wschodzie Polski. Za Kaczyńskim stoi również większość mieszkańców wsi, podczas gdy mieszkańcy prawie wszystkich wielkich miast dali najwięcej głosów PO - pisze "SZ".
Według gazety Tusk prowadził ostrożniejszą kampanię wyborczą, w której - inaczej niż w 2007 roku - nie składał wielkich obietnic. Wskazywał, że kraj pod jego rządami lepiej przeszedł przez międzynarodowy kryzys finansowy lepiej niż europejscy sąsiedzi. Jednak w czasie jego kadencji deficyt budżetu wzrósł z 3,5 do prawie 8 procent - pisze "Sueddeutsche Zeitung".
Dodaje, że po zwycięstwie w wyborach Tusk nie musi się martwić, że "zostanie postawiony przed Trybunał Stanu w związku z odpowiedzialnością rządu za katastrofę lotniczą pod Smoleńskiem z kwietnia 2010 roku". Dokładnie to chciał uczynić Kaczyński, gdyby wygrał wybory - pisze gazeta.
"Berliner Zeitung" informuje o "historycznym wyniku wyborów w Polsce", bo po raz pierwszy od 1989 roku premier został wybrany na drugą kadencję. Tego rodzaju kontynuacji jeszcze nie było w pokomunistycznej Polsce, gdzie wszyscy z dotychczasowych 12 premierów ponosili porażkę najpóźniej po czterech latach urzędowania z powodu niezadowolenia wyborców - zauważa "Berliner Zeitung". Dodaje, że "Polska może trzymać proeuropejski kurs w polityce zagranicznej bez ograniczeń".
Według berlińskiej gazety Jarosław Kaczyński "zaprzepaścił" szanse na lepszy wynik wyborczy, bo zaostrzył swoją retorykę. Antyniemieckie wypady Kaczyńskiego na kilka dni przed wyborami okazały się ciężką awarią PR-owską - ocenia dziennik. Dodaje, że komentatorzy uznali wynik niedzielnych wyborów za "koniec postkomunistycznej ery w Polsce".