MSW apeluje, by Polacy wyjeżdżając do Niemiec mieli przy sobie dowód osobisty lub paszport. W niedzielę Niemcy wprowadzili tymczasową kontrolę na granicach. Resort podkreśla, że może się zdarzyć, iż również Polacy, podczas przekroczenia granicy, zostaną sprawdzeni.
W poniedziałek w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów ma odbyć się spotkanie - według nieoficjalnych informacji PAP - związane m.in. z niedzielną decyzją Niemiec. Uczestniczyć w nim mają również przedstawiciele MSW i SG. Również w poniedziałek ma zostać powołany międzyresortowy zespół ws. uchodźców.
Decyzja o przywróceniu kontroli na niemieckich granicach ma związek z falą imigrantów, którzy próbują przedostać się do Niemiec. Jak poinformował szefową polskiego MSW Teresę Piotrowską, jej niemiecki odpowiednik Thomas de Maiziere, decyzja ta dotyczy zwłaszcza granicy niemiecko-austriackiej.
Może się jednak zdarzyć i o tym powinniśmy pamiętać, że takiej kontroli poddany zostanie polski obywatel wjeżdżający do Niemiec przez polsko-niemiecka granicę, czy przykładowo przez Czechy lub Austrię. Dlatego przypominamy, że obywatele Unii Europejskiej, w tym obywatele Polski, mogą przekraczać granicę na podstawie dokumentu potwierdzającego tożsamość i obywatelstwo czyli paszportu lub dowodu osobistego, a pozostali podróżni - obywatele państw trzecich, są zobowiązani posiadać ważny paszport i inne dokumenty poświadczające prawo do legalnego pobytu i przejazdu przez terytorium państw strefy Schengen - powiedziała w niedzielę wieczorem rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak. Chodzi o to, byśmy nie byli zaskoczeni, w sytuacji gdy do takiej kontroli dojdzie - zaznaczyła Woźniak.
Pytana czy również Polska rozważa możliwość tymczasowego przywrócenia kontroli granicznej, Woźniak powiedziała, że sytuacja jest monitorowana. Będziemy podejmować adekwatne działania. Wymieniamy się informacjami z zagranicznymi odpowiednikami. Na pewno jesteśmy przygotowani; jeśli chodzi o SG; mamy odpowiednią liczbę funkcjonariuszy, by wzmocnić zabezpieczenie granicy. Będziemy reagować adekwatnie do sytuacji - mówiła.
Przypomniała, że polska SG współpracuje m.in. ze swoimi czeskimi i niemieckimi odpowiednikami. Mamy umowy o współpracy, wszystkie procedury działania - mamy przygotowane - dodała.
Woźniak powiedziała również, że kwestia przywrócenie tymczasowej kontroli na niemieckich granicach, będzie "na pewno poruszana" na poniedziałkowym spotkaniu szefów MSW państw UE w Brukseli. Mają oni zająć się propozycjami Komisji Europejskiej w sprawie rozdzielenia 160 tys. uchodźców.
Możliwość wprowadzenie tymczasowej kontroli na granicach wynika z prawa unijnego, tj. Kodeksu Granicznego Schengen ustanawiającego wspólnotowy kodeks zasad regulujących przepływ osób przez granice wewnętrzne strefy Schengen, w tym zasady prowadzenia kontroli granicznej w przypadku jej przywrócenia. Zgodnie z prawem wspólnotowym czasowe przywrócenie kontroli granicznych możliwe jest w szczególnych sytuacjach, związanych z zagrożeniem bezpieczeństwa publicznego, na przykład przy okazji organizacji międzynarodowych imprez masowych.
Kontrolę graniczną Niemcy przywracają w tym roku już po raz drugi. Po raz pierwszy przywrócona była od 26 maja do 15 czerwca w związku z koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa podczas szczytu G7. Polska kontrolę przywracała dwukrotnie - w 2012 roku podczas Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej oraz w 2013 roku podczas odbywającej się w Warszawie Konferencji Klimatycznej ONZ.
Niemcy poinformowały w niedzielę, że przywróciły czasowo kontrole na swoich granicach państwowych, aby ograniczyć masowy napływ imigrantów.
Celem przedsięwziętych środków jest ograniczenie aktualnego napływu (imigrantów) i przywrócenie uporządkowanej procedury przy wjeździe do Niemiec - wyjaśnił de Maiziere na spotkaniu z dziennikarzami w Berlinie, dodając, że decyzja jest ważna "również ze względów bezpieczeństwa".
Jak podkreślił de Maiziere, decyzje podjęte przez stronę niemiecką są całkowicie zgodne z umową z Schengen. Zapewnił też, że Berlin będzie nadal przestrzegać przepisów europejskich i niemieckich o udzielaniu schronienia uchodźcom.
Minister zaznaczył, że zgodnie z unijnymi przepisami Niemcy nie są odpowiedzialne za większość uchodźców, którzy do nich przyjeżdżają. Podkreślił, że umowa dublińska, przewidująca rejestrację azylantów w pierwszym kraju UE, do którego wjechali, jest nadal aktualna.
Kraje UE zmagają się obecnie z falą imigrantów, która wywołała w Europie najostrzejszy kryzys migracyjny od II wojny św. Uciekinierzy - głównie z Afryki i Bliskiego Wchodu - napływają przez Morze Śródziemne, a ostatnio też przez Bałkany Zachodnie. Podczas ubiegłego weekendu do Niemiec wjechało blisko 30 tys. azylantów. W ten weekend spodziewano się 40 tys. uciekinierów.
Polska w lipcu zadeklarowała, że w ciągu dwóch lat przyjmie w ramach relokacji i przesiedleń łącznie 2 tys. uchodźców - głównie obywateli Syrii i Erytrei (w ramach przesiedleń przyjętych będzie 900 osób, a w ramach relokacji 1 tys. 100 osób). Jednak we wtorek premier Ewa Kopacz powiedziała, że nasze możliwości są większe niż zadeklarowana liczba, ale podział obciążeń musi być częścią całościowego planu. Według ostatnich propozycji KE do Polski miałoby trafić ok. 12 tys. uchodźców.
(mal)